Uwielbiam krewetki. Najczęściej jako dodatek do makaronu po chińsku, ale tym razem postanowiłam zrobić coś innego.
Na Cytrusku kupiłam piękne pomidory paprykowe i limę. Lima to taki śmieszny pomarańczowy pomidor, który dla mnie smakuje jak pomidorowe mango. Słodziutki, żółciutki, ale jednak smakuje pomidorem. Idealne na sos! Sparzyłam je, żeby skórka odeszła i podsmażyłam na cebulce. Wcześniej na kilku ząbkach czosnku podpiekłam krewetki. Oprócz zwykłego czosnku, dałam też trochę czosnku niedźwiedziego - wspaniale pachnie. Jak pomidory zmiękły i nabrały konsystencji sosu, wrzuciłam krewetki. To jest podstawa. Najlepsza zabawa zaczyna się, gdy przychodzi do przyprawiania. Osobiście jestem wielkim fanem ziół i przypraw. Bardzo często mieszam, dorzucam, jak wyjdzie za kwaśne, "prostuje" cukrem. Dodałam odrobinę szafranu, bo nadaje ciekawy, pełniejszy smak i piękny żółty kolor. Do tego troszkę słodkiej papryki, curry, pieprzu cayenne, kolendry i na końcu posiekaną świeżą pietruszkę. Wszystkie składniki należy dodawać według uznania, szczególnie przyprawy, dlatego trudno mi podać dokładnie każdą ilość wszystkiego, ale na oko, tym razem do gara wrzuciłam:
około 20 krewetek
z 6 ząbków czosnku (jak ktoś nie jest fanem czosnku, można zmniejszyć lub zwiększyć według uznania)
troszkę masła do upieczenia krewetek
czosnek niedźwiedzi do smaku.
Ściągnąć z patelni i na niej:
zeszklić pół lub całą białą cebulę (białą, nie żółtą, bo jest słodsza i mniej ostra)
dodać 4 średnie sparzone wcześniej pomidory paprykowe
oraz 3 sparzone limy.
Jak rozmiękną i stworzą gęsty sos, dodajemy przyprawy.
Na końcu dorzucamy ugotowany makaron i dodajemy pieprzu, soli i cukru według uznania. Z kieliszkiem białego wina jest pyszne, lekkie, i całkiem przyzwoicie smakuje na zimno. Miałam ze swojego ogródka pomidory koktajlowe, więc też wrzuciłam na chwilkę przed ściągnięciem z ognia.
Et voilà!
W kolejnych dniach wezmę się za przepisy ze starej księgi mojej babci i zobaczę, co mogę z tego zmiksować. Na razie gorąc, uf, uf, i nawet na targ mi się nie chce iść. Pakuję ogórki i sałatki do słoików i cieszę się przyjemnym chłodem domu.
Bywajcie, na upały uważajcie!