Jak to jest, że może mnie tutaj nie być miesiąc, a później przychodzi taki dzień, że mam ochotę pisać codziennie?
Tego przyciągania nie rozumiem. Chcę się zmobilizować i tak na serio wrócić.
Nie miałam na to czas przez zawirowania ze studiami, teraz zaczyna mi się sesja.
Wychodzi na to, że ostatnia na pedagogice. Rok chcę mieć jednak w całości zaliczony. Mam nadzieję, że mi się to uda. Choć już wiem, że będzie trudno. Pociesza mnie myśl, że robię to tylko dla swojej satysfakcji (no i trochę dla zniżki studenckiej, bo się do niej przyzwyczaiłam).
Na razie dobra passa zaliczeniowa trwa. Dwa egzaminy ustne = dwie piąteczki :)
Tendencja ta może skończyć się już we wtorek. Mam po sobie dwa ogromne zaliczenia i tylko szczęście może mnie uratować.
Mam w głowie kilka rzeczy, bardzo chcę wprowadzić je w życie. Potrzebuję tylko trochę więcej motywacji. Tego sobie życzę.