O matko. Ostatnimi czasy nie miałam weny, żeby cokolwiek tutaj napisać, a dziś poczułam, że mam na to ochotę.
Strasznie się cieszę, że nadeszła prawdziwa wiosna. Podoba mi się, że mogę mieć cały dzień otwarte okno i dochodzi do mnie ćwierkanie ptaków. Podoba mi się, że mogłam już ubrać lekką kurtkę i było mi ciepło (a jestem prawdziwym zmarzluchem, więc było naprawdę ciepło). Wiem, że pewnie jeszcze zrobi się chłodniej, ale o wiele łatwiej mi się dziś funkcjonuje.
Nie mam czasu na wiele rzeczy, ale staram się o tym nie myśleć. Powoli zaczyna się czas "nerwówki" w szkole, ostatnia prosta i te sprawy. Podobno niedługo czeka mnie jakiś ważny egzamin, ale na razie chyba mocno się nim nie przejmuję. Moje obaw chyba nie wzrosną. Pójdę, napiszę i wrócę do domu (a przynajmniej taki mam plan).
Nie wyobrażam sobie momentu zakończenia szkoły. Wiem, że będę płakać, bo zawsze płaczę na zakończeniach szkoły (tak było i w podstawówce, i w gimnazjum).
Zaglądam czasem do Was (raz częściej, raz rzadziej). Tak smacznie jecie rano. Moje śniadania ograniczyły się do owsianki lub kaszki manny z minimum dodatków (czasem owoc lub masło orzechowe). Rano nie mam ochoty na nic innego. Nie mam też czasu, bo wolę przeczytać szybko dwie strony wciągającej książki. Ma to swoje plusy i minusy, ale odpowiada mi taki układ.
Podoba mi się.