Po wycieczce do Nessebar moja mama wpadła na genialny pomysł. Następnego dnia wybraliśmy się brzegiem morza do Pomorie. To miało być blisko, miało się iść dobrze, ogólnie miała to być cudowny wycieczka. Zgadzało się wszystko oprócz tego "blisko". W jedną stronę szliśmy ok. 4 godziny, po drodze zbieraliśmy muszle, które również teraz Wam pokażę.
Na początku drogi mieliśmy nawet zapał, ale później cała radość gdzieś uciekła. Było gorąco, a my byliśmy bardzo, bardzo, bardzo zmęczeni.
|
Takie tam z siostrą :) |
W drodze do Pomorie warto zatrzymać się "na błotkach". Jest to take darmowe SPA. Serio. Można się w tych błotach solankowych wytaplać, później trzeba poczekać aż wyschną, a następnie wykąpać w morzu (bo w łazience to wychodzi kiepsko). Podobno pomagają na reumatyzm i choroby skórne. Mogę powiedzieć, że skóra jest po takim zabiegu gładka, a i słońce tak mocno nie grzeje.
|
Cerkiew Św. Bogurodzicy |
|
Deptak |
Jak już mówiłam byłam zbyt zmęczona, żeby robić w Pomorie więcej zdjęć. Właściwie to priorytetem było pójście na obiad, bo wycieczka wyczerpała całą naszą energię, a później popadliśmy w szał zakupów.
|
Moja pamiątka z wakacji. Będzie do nowych kluczy :) |
Do Aheloy wróciliśmy autobusem, który zdecydowanie był zbawieniem. Wielka radość związana z autobusem sprawiła, że na przystanku zostawiliśmy ręcznik.
A teraz czas na skarby, które znaleźliśmy po drodze.
|
dziurawe kamienie |
Kiedy ja fotografowałam muszle, moja mama z pokoju uchwyciła na zdjęciach mnie.