Kiedyś jadąc do naszego nadmorskiego domku, brałam ze sobą dużo rzeczy, których wiedziałam, że nie dostanę na miejscu. Oliwę z Toskanii, tahini, orzeszki pini, melasę z granatów, mąkę z kasztanów... Samochód miałam załadowany po dach, a potem połowę z ...