Za kilka dni. Za dni parę. Będą stukać, w drzwi pukać. I psocić. Z metra cięte stwory. Zmory. Uśmiechnięte z dyni głowy. Ultrafiolet szkieletory. Straaaach się baaaać!Ja się akurat nie boję, bo nie obchodzę skomercjalizowanych, zamerykanizowanych świąt.
Ale ciasteczko to co innego. Ciasteczko można. W limitowanej wersji. Październikowej. Dyniowej. Piernikowej.
Mocno czekoladowej. Bo mi się chwilowo kakałko skończyło. Ale dzięki temu lepsze jest. Było.
Bo już zjedzone. Kubek do dna wylizany. Strrrrasznie szybko. Strrrrasznie dobre.
Suche składniki (mąka, proszek do pieczenia, przyprawa do piernika) wymieszałam ze sobą w docelowym kubeczku. Odstawiłam.
Czekoladę rozpuściłam w mikrofali. Dodałam mleko, miód, oliwę i mus dyniowy. Wymerdałam.
Mokre składniki wlałam do suchych. Porządnie wymieszałam, aby nie było grudek.
Kubek wstawiłam na minutę do mikrofali na wysokie obroty.
Gotowe ciacho oprószyłam cynamonem. I zjadłam. Badaboom!!!
Podoba Wam się taka wersja Halloween?
pozdrawiam, bastalena