Jedną z moich ulubionych tradycji zapowiadających święta, którą wspominam z czasów dzieciństwa, był czekoladowy kalendarz adwentowy. Hej, przyznać się, kto nie przeszukiwał okienek i nie wyjadał na kilka dni do przodu, no kto? No właśnie! A teraz sama jestem mamą i pomyślałam, że przekażę tę tradycję następnemu pokoleniu. Z jednym małym wyjątkiem...
Tegoroczny grudzień przyniesie nam wielkie zmiany. Sama jak Maryja Panna siedzę jak na bombie i odliczam do przyjścia córy na świat. Najprostszym rozwiązaniem byłoby zaopatrzyć się w cukierki albo czekoladki i bezmyślnie karmić nimi Gizmolove do świąt. Tyle, że ani to zdrowe, ani wychowawcze.
CAŁKIEM NIESŁODKIE ODLICZANIE DO ŚWIĄT CZYLI ADWENTOWY KALENDARZ AKTYWNOŚCI
Z nastaniem listopada napisała do mnie Zuzia, autorka bloga
Szpinak robi bleee i zaproponowała udział w pozbawionej grama cukru akcji świątecznej
Całkiem nieSŁODKI prezent. Początkowo myśli moje krążyły wokół świątecznych wypieków z wykorzystaniem alternatywnych zamienników cukru. Szybko jednak pomysł ten porzuciłam. Stwierdziłam, że przed powiększeniem się rodziny, które niewątpliwie wpłynie na samopoczucie Gizmolove, na maksa wykorzystam ten czas rodzinnie, będę
tworzyć wspomnienia i
skupię na momentach. Zamiast spłycać ideę świąt do otrzymywania słodyczy przybliżę mu radosny czas oczekiwania na nie (i siostrę). A wszystko to rozłożone na dwadzieścia cztery zimowo- świąteczne atrakcje. No sugar, of kors!
Dobra, pozostaje jeszcze upchnąć gdzieś poród