Po wigilijnym przepiśniku i świątecznych tapetach na facebooka wkręciłam się mocno w tworzenie grafik. Kolejnym krokiem miał być kalendarz. Jednak emocje opadły równie szybko co szczęka, którą zwijałam z podłogi, gdy zobaczyłam, ile tego w internetach już jest! Pomyślałam [yeep! zdarza mi się czasem]. Szkoda mojej roboty, bo i tak pewnie nikt by go nie wydrukował. Za duża konkurencja. Lepiej skupię energię na kolejnej akcji kulinarnej. Ale wcześniej pochwalę się, co wyszperałam. Przy wyborze kierowałam się estetyką i pomysłowością, oczywiście. Niektórym z poniższych nie można jej odmówić. Podziwiajcie, to chyba najlepsze słowo wstępu. I polecam klikać w linki. Pod nimi kryją się różne wersje kolorystyczne (w jednej nawet 20 dla każdego miesiąca!), układy oraz wygląd w pełnej krasie.
I dwa z rodzimej blogosfery (więcej nie znalazłam, może słabo szukałam. Dorzućcie więcej w komentarzach)
Macie swojego faworyta, z którym zamierzacie spędzić 2016 rok?
Podobny wpis
KALENDARZE I PLANNERY BLOGOSFERYZdjęcie 1