W tym roku święta spędziliśmy z przyjaciółmi w Danii, w towarzystwie polsko-niemiecko-litewsko-marokańskim. Ode mnie był barszcz z uszkami i ciasto czekoladowe (do którego jeszcze wrócę), a razem z Akvile przyrządziłyśmy tradycyjne litewskie mleko makowe, podawane z ciasteczkami, które przysłała jej mama z Litwy. O mleku makowym słyszałam już dawno i bardzo mnie ciekawiło, a po pierwszym łyku zakochałam się w nim bezpamiętnie. Już nie pamiętam kiedy jadłam ostatni raz kutię i makowca (które uwielbiam), a to mleko zastąpiło mi ich smak. Ma lekko kakaowy kolor, delikatnie dosłodzone miodem smakuje jak ambrozja ;)
Mleko makowe po litewsku to
aguonų pienas, proste ciasteczka zwane są kūčiukai (wigilia to po litewsku
Kūčios) lub šližikai. Wśród Polaków na Litwie i na Kresach danie to znane jest jako śliżyki. U jednej z koleżanek ślyżyki podaje się na początku wigilijnej kolacji, u drugiej na końcu. Za to obie pamiętają, jak przez cały rok wyczekiwały wigilijnej kolacji właśnie dla tego dania.
Wigilijne śliżyki
(przepis za H. Szymanderską z Kuchni polskiej, Potrawy regionalne)
500 g maku
pół szklanki cukru (użyłyśmy miodu, do smaku)
szklanka mąki
łyżka masła
Mak wsypujemy do miski i zalewamy wrzącą wodą, mieszamy i odstawiamy na kilkanaście minut. Wodę zlewamy i powtórnie zalewamy wrzątkiem na 30 minut. Po tym czasie wodę zlewamy, a mak dwukrotnie mielimy w maszynce. Zagotowujemy 1,5 l wody, zalewamy zmielony mak, słodzimy i odstawiamy w chłodne miejsce. Z mąki i niewielkiej ilości lekko osłodzonej wody zagniatamy ciasto. Wlewamy roztopione masło i ponownie wyrabiamy (jak na pierogi). Toczymy wałki grubości palca, ostrym nożem odkrawamy niewielkie kluski w kształcie rombów. Układamy je na posypanej mąką blasze i pieczemy w słabo nagrzanym piekarniku tak długo, aż nabiorą złotego koloru. Trzy godziny przed kolacją wkładamy śliżyki do makowego mleka, zostawiamy. Podajemy na głebokich talerzach.
Tyle pani Szymanderska. Do ciasta można dodać łyżeczkę maku. Nasz mak był namaczany przez całą noc, mielony dwa razy w maszynce elektrycznej (można też spróbować z blenderem). Mleko dosładziłyśmy miodem, a na pół kilo maku dodałyśy ok. 3-4 litry wody. Ciastek dodawałyśmy do mleka przed samym jedzeniem. Jeżeli mleka chcemy użyć do innych celów, mak należy odcedzić. Mam zamiar niedługo zrobić kolejną porcję tylko dla siebie, choć koleżanki kazały mi czekać do kolejnej wigilii ;)
Ze specjałów litewskich miałam również okazję spróbować słynnego sera jabłkowego, suszonego na kaloryferze - muszę sobie zrobić zapas!