Mąż podejmując pracę 150 km od domu pozbawił mnie samochodu (razem z kierowcą ;) ), a że pogoda iście jesienna, a sezon przeziębień własnie rozpoczęłam, do pracy jeżdżę samochodem taty - oj za dużo techniki jak dla mnie. Włączyłam sobie rano 6-sty bieg i przez 10 minut nie mogłam pojąć, dlaczego samochód mi nie cofa, ale za to z impetem gaśnie. Przygodę z czujnikiem deszczu przemilczę...