Pomimo, iż zwykle staram się przygotowywać na jedzenie poza domem, to nie raz zdarzyło się, że zaskoczyła mnie sytuacja, gdy najzwyklej w świecie do domu daleko, a jedzenia pod ręką brak. Co wtedy robić? Niejednokrotnie staję wtedy u progu dylematu.
Opcje są trzy:
1. Nie jeść nic i czekać na powrót do domu.
2. Zjeść cokolwiek byle szybko.
3. Poszukać zdrowszej opcji.
Wybieram bramkę numer 3!
Głodówka nic nie da. Tylko spowolnimy metabolizm, a przy okazji zabijemy (przynajmniej wzrokiem) połowę napotkanych osób. Opcja pierwsza nie wchodzi w rachubę z humanitarnego punktu widzenia.
Zapychanie się byle czym nie jest w moim stylu. Owszem nie popadajmy w skrajności, nie spędzę godziny w poszukiwaniu zdrowego jedzenia, ale w pierwszej kolejności nie chcę rezygnować z moich nawyków. Kilka frytek nikomu nie zaszkodziło. Ale Big Mac z podwójnymi frytkami, czy kubełek smażonych kurczaków to nie drobnostka, zwłaszcza gdy zdarzają się często.
No dobra. Łatwo mówić "zdrowsza opcja", tylko gdzie takiej szukać. Nie ma co oszukiwać się, że znajdziemy coś idealnie pasującego do mojego typowego jadłospisu. Poza tym nie zawsze też jada się samodzielnie, więc najlepiej wypracować swego rodzaju kompromis między zdrowym odżywianiem, a łatwo dostępnymi posiłkami.
Jeśli pod ręką jest jedynie sklep spożywczy, jako awaryjny substytut obiadu traktuję grahamkę z serkiem wiejskim, a do tego owoc lub sok, najlepiej warzywny.
Gdy zależy mi na drobnej przekąsce, a w perspektywie mam normalny posiłek, wówczas zaspokajam głód jabłkiem. Idealnie sprawdzi się także świeżo wyciskany sok lub koktajl. To także dobra alternatywa dla deseru.
W przypadku, gdy muszę najeść się na dłużej mam kilka miejsc, w których jadam.
Kanapka z Subway'a może być nieszkodliwa dla naszego tradycyjnego menu, jeśli tylko zastanowimy się nad doborem składników. Zwykle biorę filet z kurczaka w ciemnym pieczywie, a do tego maksymalną ilość warzyw. Świetnym pomysłem są też serwowane tam sałatki.
Salad Story to kolejne miejsce, gdzie zatrzymuję się w razie awarii. Wszystkie sałatki stamtąd mają dużo warzyw oraz chudego białka, a dodatek pełnoziarnistego makaronu lub pieczywo razowe pozwalają stworzyć sensowny posiłek.
Sałatka z Mc Donald's to jedyna rzecz, jaką tam zjem, jeśli jestem zmuszona do wizyty tam. Moim zdaniem jest strasznie mizerna, ale i tak nadal lepsza od hamburgera.
Dodam też parę miejsc z mojego miasta.
Bida - to karczma znana w szczególności z rozmiaru serwowanym tam porcji. Żeberka czy schabowy to średnie pomysły, gdy dbamy o zawartość naszego talerza, lecz tamtejsze sałatki to majstersztyk. Dużo warzyw, dużo białka (pierś z kurczaka, łosoś, tuńczyk) - nie sposób się nie najeść!
Caffe Trybunalska - znajdziecie tam wiele lekkich dań, od sałatek (mój faworyt to sałatka z krewetkami) po tradycyjne dania główne. Nie spróbować kawy przy wizycie tam to grzech!
Akwarela Cafe - kolejny punkt w ścisłym centrum Lublina, w którym znajdziecie pyszne sałatki.
Pub regionalny Święty Michał - kolejne miejsce, w którym nie spodziewałabym się zdrowego jedzenia. Słynie z pysznych hamburgerów. Jeśli jednak szukacie lżejszego posiłku, polecam sałatkę z łososiem. Jest o tyle wyjątkowa, że łosoś nie jest wędzony, a grillowany (lub smażony).
Wegetarianin to bar mieszczący się przy placu Wolności. Jeśli chcecie zjeść na szybko coś zdrowego i nie zapłacić przy tym majątku, idźcie tam! Menu jest codziennie zmieniane.
Caloria - punkt poza centrum, w którym znajdziecie sałatki oraz dania główne na wagę. Sami panujecie nad tym ile i czego jecie.
A czy Wy macie jeszcze jakieś miejsca, w których jadacie?
Podzielcie się!