Weekend za progiem, więc przydało by się coś słodkiego, ale i prostego w przygotowaniu.
Padło na roladę z orzechowo - rodzynkowo - migdałowym nadzieniem.
Wyszła pyszna, w sam raz słodka, co prawda odrobinę się kruszy przy krojeniu,
ale można jej to wybaczyć.
Składniki na ciasto:
230 g suszonych daktyli bez pestek
200 g wiórków kokosowych
3-4 łyżeczki kakao
1 łyżka masła klarowanego
Składniki na masę:
150 g rodzynek sułtańskich niesiarkowanych
100 g orzechów laskowych
100 g orzechów włoskich
ok. 150 g płatków migdałowych
Ciasto:
Daktyle zalewam zimną wodą i odstawiam na ok. 2 godziny, porządnie odsączam z wody na sicie.
Po tym czasie do kielicha blendera wsypuję wiórki kokosowe i miksuje tak długo aż wytrąci się tłuszcz kokosowy, dodaję daktyle i miksuję dalej, na tym etapie jest to dość trudne i muszę co chwilę wyłączać blender i pomagać sobie łopatką, do całości wsypuję kakao i masło, mieszam chwilę,
ale niestety masa jest bardzo oporna na miksowanie, więc wyjmuję ją do miski
i dokańczam mieszanie ręką.
Odcinam kawałek papieru do pieczenia wielkości zbliżonej do blachy z piekarnika.
Masę rozprowadzam równomiernie na grubość ok. 0,5 cm, wyrównuję brzegi.
Masa:
Rodzynki i orzechy zalewam zimną wodą w tym samym czasie co daktyle na ciasto.
Moczą się tyle samo czasu, czyli ok. 2 godziny. Po tym czasie odsączam je z wody na sicie.
Orzechy i rodzynki wkładam do kielicha blendera i miksuję, staram się nie rozdrobnić zbytnio,
chcę aby masa miała wyczuwalne kawałki.
Na przygotowane ciasto wykładam masę, rozprowadzam równomiernie,
ale nie na całość ciasta, kawałek musi zostać do zlepienia się.
Na masę wysypuję część płatków migdałowych, dłońmi lekko przyciskam całość aby lepiej się zlepiła i za pomocą papieru zwijam w roladę. Muszę robić to bardzo ostrożnie,
bo ciasto daktylowe jest zbite, delikatne zarazem i pęka podczas zwijania.
Wszelkie niedoskonałości poprawiam na gotowej roladzie: zlepiam pęknięcia oraz końcówki.
Roladę obsypuję pozostałymi płatkami, owijam papierem i na koniec jeszcze folią spożywczą,
tak aby nic nie wypadło, nie rozpadło się i było wygodnie przenieść roladę do lodówki.
Całość schładzam przez noc w lodówce.
Pośpiech jest nie wskazany, niech rolada porządnie się schłodzi,
w przeciwnym razie nie da się jej pokroić,
a wiadomo, każdy kroi na kawałki o grubości właściwej dla siebie.
Gotowe:)))