Po raz pierwszy odważyłam się sama nastawić kapustę do kiszenia.
Pełna obaw zabrałam się do roboty i na chwilę obecną nie żałuję.
Kapusta jest po ponad dwóch tygodniach od nastawienia i ładnie kiśnie,
jest dobra w smaku, choć trochę za mało dałam soli.
Ale mimo wszystko polecam, bo warto!!!
Składniki:
5-5,5 kg kapusty w zależności od wielkości główki (ja kupiłam 3 szt.)
1 kg marchewki
90 g soli niejodowanej
Produkty zakupiłam w ekologicznym gospodarstwie i oczywiście sama poszatkowałam kapustę
i starłam marchew, ale można kupić już poszatkowane, gotowe do przetworzenia, więc czy zrobimy to sami w domu, czy kupimy półprodukt pozostawiam kwestią według uznania.
Do przygotowania potrzebowałam jeszcze dużego pojemnika do mieszania kapusty z marchwią i solą. Mi do tego celu posłużyła plastikowa wanna, którą kiedyś zakupiłam do przewożenia mięsa.
Całość przygotowywałam partiami.
Sól odważyłam w pojemniku.
Następnie obrałam i starłam marchew.
Potem szatkowałam każdą połówkę kapusty osobno i dokładałam do marchwi.
Każdą warstwę oprószałam solą i dokładnie mieszałam,
żeby mieć mniej roboty po zakończeniu szatkowania.
Na koniec całość dokładnie wymieszałam dłońmi.
Przygotowałam sobie słoiki różnej wielkości.
Kapustę z marchewką nakładałam do słoików łyżką, ubijałam warstwami wyciskaczem barmańskim do drinków (
klik), mniej więcej co 1/3 wysokości słoika, do momentu aż wytrąci się płyn.
Na górze musi pozostać płyn, jest on gwarancją, że kapusta nie spleśnieje.
Słoiki mocno zakręciłam.
Napisałam datę i włożyłam do foliowych woreczków, aby uniknąć wyciekania płynów na półkę.
U mnie kapusta jest gotowa do jedzenia po dwóch tygodniach, ale wiadomo,
że im dłużej postoi tym będzie lepsza.
Smacznego:)))