Szelest lnianej sukienki, falujące tkaniny niknące w falujących suknach trawy. Dziewczęcy chichot między gałązkami jabłoni, chłopięcy uśmiech nad nadgryzionym jabłkiem. Życie w zgodzie z naturą, a przynajmniej w większej z nią bliskości... Nuta vintage, sentyment za czasami, gdy ludzkie siedziby oświetlał taniec świec. Skrzypienie drewnianych desek podłogowych, parkietu, który tak pięknie uwydatniał odgłos bosych stópek...
Uwielbiam. Uwielbiam takie ubranka dla dzieci!
Yellowpelota - mistrzu!