Mogę wreszcie odetchnąć - po pięciu tygodniach, remont łazienki uważamy za zakończony! Pozostały jeszcze drobne elementy - dokupienie kilku koszyków materiałowych na kosmetyki czy - być może - organizera na magazyny (by posiedzenia zarządu tudzież na tronie bywały przyjemniejsze), by ostatecznie uznać, że to już koniec.
20 marca rozkuto nam kafelki, by wymienić rury w pionie kanalizacyjnym. Od tego czasu wykonywaliśmy różne prace wykończeniowe, renowacyjne czy naprawy. Sami. Dzisiaj szwagierka zadała mi bodaj kluczowe pytanie: czy zdecydowałabym się na samodzielny remont po raz kolejny? Nim więc przejdę do opisu konkretnych działań (w kolejnych postach), na początku warto odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie:
Czy warto w ogóle zabierać się za samodzielne przeprowadzenie remontu?
Odpowiedź mam jedną: TAK.
Dlaczego? Pozwólcie, że wyjaśnię to w punktach:
1. Poczujesz się jak artysta - taki Michał Anioł, na przykład, malujący sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej. Nie chodzi tu bynajmniej o artyzm malowidła, ale ilość i rodzaj dziwacznych póz, jakie będziesz przybierać w trakcie pracy.
2. Z każdym dniem (tfu! tygodniem!) będziesz nabierać coraz większej pewności siebie, będziesz czuć się coraz lepiej. Dla zilustrowania, w ostatnim tygodniu niemal codziennie śpiewałam "Mam tę moc. Mam tę moooooc!".
3. Zaliczysz lepszy trening niż u Chodakowskiej albo Lewandowskiej (lub obu razem). Czy któraś z wymienionych pań opracowała serię ćwiczeń obejmujących... wyłącznie kark? Nic tak nie przysłuży się poceniu wyłącznie szyi jak wykańczanie malowania po linii płytek czy wyrównywanie silikonu! (Anka, Ewka - zaskoczcie mnie!)
4. Przeniesiesz się w wyobraźni na plan filmowy "Szklanej pułapki" lub innego filmu sensacyjnego. Przytrzymując mężowi zabudowę rur i mając na linii oczu kratkę wentylacyjną, czułam się nieomal jak Mel Gibson albo Tom Cruise. Doświadczenie jednorazowe!
5. Nie będziesz marudzić (za wiele) w przypadku pewnych niedoróbek - swój swojego besztać wszak nie będzie!
6. Zdobędziesz nowe umiejętności, które przydadzą się w przyszłości - chociażby przy okazji kolejnego remontu!
7. Będzie dokładnie według Twojego planu! (Choć nie zawsze wizji ;))
A może nawet...
8. Twoja łazienka/kuchnia/inne pomieszczenie stanie się miejscem objawienia, a przypadkowy ruch pędzlem błogosławieństwem dla przeprowadzanych prac!
Post udostępniony przez @marta.nefertari
+ obiecany bonus, w którym wyjaśniam, dlaczego NIE warto samemu robić remontu (co by każdy miał w miarę pełny obraz):
1. Zapomnij o kolejnym odcinku Pokemonów czy Sherlocka (u nas obecnie na tapecie) - wieczory będą należeć do Ciebie i pędzla. Komputer (być może) otworzysz do porannej kawy, jeśli dziecko zechce się jednak zdrzemnąć.
2. Przygotuj się na wpadki. Źle domalowane miejsca wymagające poprawki, krzywe ściany, których nie wzięto pod uwagę, nierówna warstwa kleju czy inne... Uczysz się na błędach. Niestety, własnych. (Ale wiedza i doświadczenie zostają!)
3. Przy wynajęciu ekipy, będziesz mieć na kogo zwalić winę.
Podsumowując...
W odpowiedzi na pytanie szwagierki, rzuciłam pełne przekonania: No jasne! Robiłabym remont sama po raz kolejny! Trwało to długo, to prawda, ale bez kucia i w zasadzie brudu, cały czas mogliśmy użytkować łazienkę (z mniejszymi lub większymi niedogodnościami, ale do przeżycia), nauczyliśmy się czegoś o sobie i... przeprowadzaniu remontów. Zaoszczędziliśmy na robociźnie i w każdym (niemal) momencie mogliśmy czuć się wciąż jak u siebie w domu (w przypadku zatrudnienia ekipy, masz u siebie obcych ludzi, jednak). Zdarzały się gorsze momenty, ale wszystko przetrwaliśmy - głównie dzięki świadomości, że wszystko zawdzięczamy sami sobie (i dobrze, i źle przeprowadzone prace).
Ponieważ remont zakończony, kolejne wpisy z cyklu już niebawem.
Stay tuned!
do tej pory w projekcie "ŁAZIENKA":