Siedemsetny post akurat dwa dni po drugich urodzinach bloga :]
Zaczynają się wyłaniać plany na wakacje i już nie mogę się doczekać aż skończy się ta sesja (nie tylko mi) i będzie w końcu czas na spokojne zaplanowanie. Choć nie narzekałabym jakby właśnie nieplanowane atrakcje miały miejsce. Wszystko przede mną i wiem, że będzie tysiąc razy lepiej niż ostatnio! :D Bo różnica jest taka, że w minionych latach niby chciałam, ale nie chciałam, niby chciałam, ale modliłam się w duchu, żeby nie wyszło. Teraz jestem gotowa i wiem, ze chcę. Energia mnie rozsadza.
Ostatnio kupiłam czarną ciecierzycę tak dla spróbowania. Myślę, ze nie tylko dla mnie jest to nowość, więc powiem kilka słów. Jeśli chodzi o smak, to niewiele różni się od zwykłej. Jest trochę mniej ciecierzycowata :P Surowa wygląda ślicznie jak kanciaste kawałki węgla, po namoczeniu staje się okrągła jak zwykła. Po ugotowaniu jest trochę bardziej twarda i sucha. Jedząc bardziej kituje usta. Moim zdaniem bardzo ciekawa odmiana i nie żałuję, że ją kupiłam, do tego efektownie wygląda, ale przypuszczam, że następnym razem sięgnę po zwyczajną.
Po
tych pysznych plackach z cieciorki, wiedziałam, że szybko zamarzą mi się znów.
Placki z czarnej ciecierzycy z jogurtem, ananasem, malinami, tahini i ziarnem kakaowca
Przepis:
100g ugotowanej na parze czarnej ciecierzycy
Czubata łyżka mąki sezamowej (ok. 15g)
Jajko
Łyżeczka masła ghee
Szczypta sody oczyszczonej, proszku do pieczenia i soli himalajskiej
Stewia
Czubata łycha jogurtu naturalnego
Ciecierzycę blendujemy z jogurtem. Jajko ubijamy z masłem ghee, dodajemy do ciecierzycy, dokładnie mieszamy. Przesiewamy mąkę i resztę suchych składników, bardzo dokładnie mieszamy. Odstawiamy na noc do lodówki. Smażymy placki na suchej patelni pod przykryciem z jednej strony i odkryte z drugiej.
Pam.