Mój nastrój zmienia się o 180 stopni z częstotliwością taką, że mój umysł tego nie ogarnia.
Ale w sumie czy musi? Nie musi.
Doceniam te dni kiedy jest mi tak dobrze. Kiedy nabieram nadziei, optymizmu, i niewyobrażalnego zapału. Kiedy wiem, że walczę i jest o co. Ma to sens, warto. Kiedy widzę postęp.
Za każdym razem zrywam się coraz ostrożniej, mniej pewnie, w końcu tyle razy już się sparzyłam.
Bogatsza o doświadczenia, za które jestem wdzięczna, mogę dziś spokojnie powiedzieć, że wstaję.
Wczoraj, wyjątkowo udane spotkanie. Nadzwyczaj. Warto przełamywać ramy.Uśmiechniętej środy :DI kciuki za Was oczywiście trzymam wciąż :)
Śniadanie proste, a pyszne. Podpatrzone u
Navy.
Daktyle z Izraela ^^, zaszpanuję, a co :P
Serek wiejski ze świeżymi daktylami i skórką cytrynową
Jabłko z masłem orzechowym, mielonymi laskowymi i suszoną żurawiną Pam.