Jest taki dzień, kiedy piekło zamarza. Czasem jest to zrobienie przez konkubenta śniadania, czasem polityk partii rządzącej coś miłego powie a czasem zadeklarowany mięsożerca weźmie się za wegańskie słodkości. Prowadząc bloga dorobiłam się prawie 17 tysięcy osób na FB, to jest bardzo dużo. Średnie miasteczko. Za każdym razem jak piszecie mi, że robicie coś według moich przepisów to mnie lekki strach ogarnia. Nie dlatego, że nie jestem pewna smaku czy tego,że sobie nie poradzicie, bo wiem, że smak się obroni a wy jesteście zajebiści i dacie sobie radę śpiewająco. Boję się, że może czegoś nie wytłumaczyłam dokładnie, coś oczywistego pominęłam Potem oddycham głęboko i tłumaczę sobie, że przepis sprawdzony i lubiany i nikt po spożyciu nie umarł w męczarniach, a jak coś pominę, to zawsze wasze bystre oko wychwyci i się dopytacie. Jedno jest pewne, każdy przepis, każdy smak, zanim trafi do was jest przeze mnie sprawdzany, testowany na ludziach i sprawdzany na wszelki wypadek jeszcze raz. Ale wróćmy do wegańskich słodyczy. Wśród tych 17 tysięcy są różni ludzie, są weganie, wegetarianie, buddysta żywiący się tylko wodą spod ogórków, matki, żony, kochani i babcie, panowie chcący zaimponować dziewczynie i gospodynie domowe rzucone na głęboką wodę. Chciałabym, żeby na blogu każdy znalazł coś dla siebie. Równocześnie chciałabym, żeby to było smaczne i niewymuszone modą czy faktem, że coś się dobrze „klika” i robi zasięgi. Pomyślałam sobie, że może te wegańskie słodycze nie są takie tragiczne? Że przecież można stworzyć coś fajnego i smacznego i nie koniecznie ociekającego śmietaną i jajkami. Padło na sernik z kaszy jaglanej. Nie kumam nazewnictwa, sernik to sernik, ale jak do licha nazwać coś z kaszy? Jagielnik? Bez sensu. Zostańmy przy serniku. Jako że nie znam się na produkcji serników wegańskich, sięgnęłam po przepis z najpopularniejszego bloga wegańskiego w Polsce. Zrobiłam kropka w kropkę jak autorka każe. Kury były wniebowzięte. Wyszło coś o smaku smutku, porażki i tektury z ziarenkami. Na drugi ogień poszedł pan z wegańskiego bloga startującego w konkursie na Blog Roku. Też trzymałam się ściśle receptury. Kury w ekstazie po raz drugi. Kurde! No albo ja, albo ten cholerny sernik. Postanowiłam zrobić po swojemu. Wyszło fajne, dobre i nadające się do powtórzenia, jednak nie zastępujące smaku prawdziwego sernika. Z sernikiem ma tylko wspólne słowo. Przed Państwem
Sernik z kaszy jaglanej
przepis na tortownicę 23 cm ale można ułożyć to w dowolnym naczyniu bądź foremce
Na spód:
dwie szklanki dobrej jakości daktyli bez pestek
6-7 łyżek mąki migdałowej (zmielonych na drobno migdałów)
1,5 szklanki zaparzonej kawy
1 laska wanilii
szczypta soli
Na masę
300g kaszy jaglanej
sok z jednej pomarańczy
skórka otarta z jednej pomarańczy
laska wanilii
160g orzechów nerkowca (namoczonych przez 12h)
Na polewę
2 szklanki pulpy z mango (lub dowolne, zmiksowane owoce)
3 łyżki agaru lub pektyny
Przygotowanie:
Zaparzoną kawę wlewamy do rondelka, lekko podgrzewamy razem z ziarenkami z wanilii i szczyptą soli. Jeśli daktyle nie są za słodkie, możemy dodać łyżeczkę brązowego cukru i mieszać do rozpuszczenia. Tak przygotowaną kawą zalewamy pokrojone daktyle i zostawiamy na dwie godziny. Po tym czasie daktyle odcedzamy i miksujemy blenderem. Wyjdzie ciapkowata masa. Zagęszczamy ją mielonymi migdałami. Masa ma zrobić się na tyle zwarta, że będzie można ją formować w dowolne kształty. Tak przygotowaną masą wylepiamy dno tortownicy wyłożone papierem do pieczenia. Wsadzamy do lodówki na 3h.
Kaszę jaglaną płuczemy kilkukrotnie w zimnej wodzie, to pomaga usunąć goryczkę. Niektórzy moczą kaszę lub prażą, ale wystarczy ją bardzo dobrze wypłukać. Kaszę gotujemy w stosunku 2:1 czyli na jedną szklankę kaszy dajemy dwie szklanki płynu. Ja do wody dodałam startą skórkę z pomarańczy, szczyptę soli i ziarenka wanilii. Gotowałam do miękkości. Po tym, jak kasza wchłonęła cały płyn i była gotowa, dodałam sok z pomarańczy, wymieszałam i zostawiłam pod przykryciem do ostygnięcia. Namoczone przez noc (minimum 12h) zmiksowałam, dodałam kaszę i znowu zmiksowałam blenderem na gładką masę. Nie słodziłam, bo spód z daktyli jest słodki. Masę wyłożyłam na daktyle, wyrównałam i wsadziłam na 2h do lodówki. Po tym czasie podgrzałam pulpę z mango, dodałam agar agar (agar rozpuszcza się w temperaturze 90-100 stopni, więc owoce trzeba zagotować), lekko przestudzone wylałam na masę i zostawiłam do całkowitego ostudzenia.
Czy zrobię jeszcze? Tak, pokombinuje z owocami, może inny spód. Jeśli wyjdzie coś fajnego, będziecie pierwsi, którym się pochwalę.
Smacznego!
Post Sernik z kaszy jaglanej pojawił się poraz pierwszy w LADY KITCHEN.