Kochani,
Jak wiecie na podstawie moich ostatnich dwóch postów, w których postanowiłam się ujawnić; przez ostatnich 5 miesięcy moja głowa była zajęta zupełnie innymi rzeczami. Stąd tak marny ruch na blogu. Jako, że w głównej mierze to blog lifestylowy (trochę jak pamiętnik) opisuje się w nim wydarzenia z życia – o ciąży nie chciałam mówić na forum publicznym. Uważam, że i tak dość wcześnie się ujawniłam. Jednak biorąc pod uwagę ogromne zainteresowanie moim zdjęciem/postem z ciążowym brzuszkiem – za co serdecznie dziękuję – myślę, że jednak nie popełniłam błędu :)
Skoro przez kilka miesięcy praktycznie nie pojawiały się posty na moim blogu mam kilka zaległych historii do opisania. Dzisiejsza dotyczy końcówki maja 2015 i wyjścia do jednej, albo innymi słowy najlepszej restauracji w Słupsku – naszej rodzinnej miejscowości.
Z okazji dnia matki 26 maja zaproponowałam Krzysiowi, abyśmy zabrali nasze mamy i mojego tatę z okazji zbliżającego się czerwcowego dnia ojca na rodzinny obiad w wyjątkowej restauracji Atmosphhere – POLAND 100 BEST RESTAURANTS AWARDS BY SELGROS 2013. W Słupsku mamy mnóstwo pizzerii i kebabowni, więc tego typu ekskluzywna restauracja, można by rzec to wyjątek. Kiedyś uznaliśmy z Krzysiem, że jakby nad całym Słupskiem zbudowano dach to było by jedno wielkie centrum handlowe przesiane gdzieniegdzie pizzeriami – ale zbaczam z tematu :)
Zamieszczam jeszcze zdjęcie moich kochanych rodziców ze mną w roli pobocznej z kilku lat wstecz, czyli sprzed ćwierćwieku (!!!)
TATA I JA :)MAMA – tak, miałam kiedyś ciemne włosy :) Jednak geny mojego taty okazały się silniejsze i każda z nas ma blond włosy.MAMA I TATA Z CZASÓW KIEDY NAS JESZCZE NIE BYŁO NA ŚWIECIE. PIĘKNA MOJA MAMA, PRAWDA?A TU JUŻ PRAWIE CAŁĄ RODZINĄ :) PO TRZECH LATACH POJAWIŁA SIĘ JESZCZE NASZA NAJMŁODSZA SIOSTRZYCZKA ANETKA.
Spotkanie było bardzo miłe, poza nami i rodzicami zabraliśmy też 6miesięcznego chłopczyka, którym opiekuje się moja mama w pogotowiu opiekuńczym, które prowadzi. Jego towarzystwo jeszcze bardziej uprzyjemniło nam czas. Przyznam, że nigdy nie spotkałam tak grzecznego chłopczyka. Poza tym jest tak śliczny i tak dużo się śmieje – wymarzony synek :P Korci mnie, aby zamieścić jego zdjęcie, ale oczywiście nie mogę tego zrobić (twarzy dzieci przebywających w pogotowiach opiekuńczych czy domach dziecka nie można pokazywać publicznie, tym bardziej gdy nie jest się ich opiekunem prawnym).
Tego dnia zdecydowałam się na bardzo obcisłą sukienkę, która ukazała mój ledwo odstający brzuszek. Na zdjęciu wydaje się jakby był spory, ale uwierzcie mi że wówczas (to była końcówka trzeciego miesiąca ciąży) był malutki.
Poza tym zauważyłam, że na każdym ciążowym zdjęciu trzymam się za brzuszek – ale uznajmy, że to mój osobisty trik, aby wydawał się większy niż jest :PUznaliśmy z mężem, że skoro i tak będziemy sporo „lżejsi finansowo” po tej kolacji nie będziemy się ograniczać, ja szaleć to szaleć :P Spójrzcie poniżej jakie cuda jedliśmy tego dnia :)
Aperitif w formie mini grzaneczki.Nie byłam w stanie zrobić zdjęć wszystkich przystawek- za szybko znikały z talerzy :P Moja poniżej to przegrzebki w przepysznym sosie serowym zapiekane na muszlach, które zostały ulokowane na grzankach z dziurką – fajny sposób, aby uzyskać stabilność muszli. Poniżej zupa z czerwonej papryki z klopsikami. Dań głównych nie będę opisywać, gdyż nie do końca pamiętam co gdzie było :) Gdzieś wyczytałam, że mózgi kobiet w ciąży gorzej pracują niż zazwyczaj – niestety muszę się z tym zgodzić, nie pamiętam wielu rzeczy i robię czasem bardzo głupie rzeczy. Dobrze, że mój mąż jest w miarę cierpliwy. Moje ciążowe wpadki może opiszę w osobnym poście :P
Deser :)I to by było na tyle jeśli chodzi o tę podróż kulinarną :)
Trzymajcie się ciepło i do następnego :*