Sporo dyskusji a wręcz kłótni co jakiś czas wzbudza bigos. A rzecz w nazwie. Jestem zwolenniczką używania nazw, szczególnie tych bardzo już utrwalonych w tradycji,tylko do potraw których dotyczą. Flaczki to żołądek wołowy czy cielęcy a raczej zupa z niego a bigos to potrawa z kiszonej kapusty a nie z fasolki szparagowej, devoille to kotlet z piersi kurzej z masełkiem w środku. Potrawa z fileta kurzego z np. żółtym serem, pieczarkami itd to już całkiem inna potrawa.Ale wracajmy do bigosu. Bigos staropolski robiony był wyłącznie z kiszonej kapusty z olbrzymią ilością wszelkich mięsiw. Ponieważ dzisiaj mamy bardzo mały dostęp do dziczyzny, dajemy wołowinę i wieprzowinę a także dobre wędliny. Mięsa i wędlin powinno być tyle samo co kapusty, ale uważam, że proporcja 2:1 czyli na 1 kg kapusty 0,5 kg mięsa jest wystarczająca.Dodawanie koncentratu pomidorowego to już zupełnie bez uzasadnienia, bo pomidory dodajemy aby zakwasić słodką kapustę. A kwaśną po co zakwaszać?!Każdy ma prawo przygotowywać potrawy jak mu smakuje, ale nazwy muszą być odpowiednie do potrawy. Tyle moich rozważań o prawdziwym bigosie a w następnym poście podam przepis ze starej książki kucharskiej na prawdziwy bigos.