Nie wszyscy lubią karpia ze względu na jego słodkawy smak. Idealną rybą dla nich jest amur. Pyszne, soczyste mięso o wyrazistym smaku. No i co najważniejsze mało ości, a te które są, są na tyle grube, żeby bez problemu je usunąć. Kupiłam dużego, ponad 2 kilogramowego amura, więc spróbowałam i smażonego i w galarecie. Obie wersje bardzo dobre. Dzisiaj wersja w galarecie.
Amur w galarecie1 amur (ok. 1 kg)
4 małe marchewki
1 mała pietruszka
1 bardzo mały seler
1 średnia cebula
1 łyżka miodu
1 op. żelatyny instant na 1litr wody lub 3 łyżki
sół, pieprz mielony
sok z cytryny
mleko do namoczenia ryby
Rybę oczyściłam, umyłam i pokroiłam w półdzwonka (kto woli może wyfiletować i usunąć ości). Ułożyłam w miseczce i zalałam mlekiem. Po godzinie dokładnie opłukałam, osuszyłam i posypałam solą i świeżo zmielonym pieprzem, skropiłam sokiem z cytryny. Znowu odstawiłam na ok. 30 minut. W garnku, w 1,2 l wody ugotowałam jarzyny (marchewka i pietruszka w talarki, cebula w piórka a seler w cienkie, małe płatki). Musi gotować się na jak najmniejszym ogniu. Gotowałam 25 minut, włożyłam rybę i gotowałam 20 minut. Amura wyłożyłam na półmisek. W rosołku rozpuściłam żelatynę. Udekorowane ugotowanymi jarzynami porcje ryby zalałam galaretą.