... na 3 urodziny bloga ;)))
Czy sernik można przygotować do pieczenia w 5 minut? Można! :)
Polecam robić to w jak najkrótszym czasie, bo zbyt długie miksowanie, napowietrzanie, itp. wpływa na późniejsze pękanie i opadanie na środku, a najlepszy sernik jest równy - pięknie się prezentuje i powoduje zachwyt w oczach :)
Swoją drogą - piszę właśnie dla Ciebie osobny wpis poświęcony wyłącznie sernikom - triki, tajniki, czyli wszelkie rady jak zostać sernikowym mistrzem ;) od razu daj mi w komentarzu (lub mailowo) znać, czy interesuje Cię taki wpis, to wtedy zagęszczę ruchy i pojawi się wcześniej, bo dopiero zaczęłam pracę nad treścią ;)
Wróćmy do sernika bananowego...
Ja ten sernik przygotowałam naprawdę w 5 minut + pieczenie. Miałam w lodówce ser kupiony na inną okazję, ale już nie zdążyłam sernik upiec, a termin ważności zbliżał się nieubłaganie. Wyjęłam więc z lodówki z myślą, że jak już go zagrzeję, to na bank wieczorem wyląduje w piecu, żeby się nie zmarnował - no i tak było. Przy okazji wyjęłam też ostatnie jajko - też się zagrzało. Wieczorem, gdy ogarnęliśmy z mężem dzieciaki do spania, jeszcze wyszłam do kuchni przygotować masę serową i wstawić do piekarnika zanim pójdę usypiać dziewczynki. One oczywiście zaraz pognały za mną i rozsiadły się na blacie, ale były już tak zmęczone, że właściwie słyszałam same jęki i stęki ;) więc zmieniłam plany zagniatania ciasta na spód (na szczęście znalazłam w szufladzie biszkopty) i wykonania wcześniej wymyślonej masy i na prędce sięgnęłam po blender i to, co było pod ręką - bardzo już dojrzałe banany, ostatki masła, których nie schowałam po robieniu kanapek i też było miękkie, i mleko, które zostało w garnuszku, bo za dużo pogrzałam wcześniej do kakao. Chwila na blendowania i ułożenie biszkoptów na dnie tortownicy, i już mogłam ostrożnie wlewać masę i wstawiać. Sernik wylądował w piekarniku, a ja zagoniłam towarzystwo spać. Takie są do tego oporne, że usnęły tuż przed jego wyjęciem :P a w międzyczasie jeszcze je zostawiałam, by zmniejszać temperaturę pieczenia (zawsze tak robię).
Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! Sernik wyszedł obłędnie pyszny, kremowy, ale przy tym o przyjemnie zwartej konsystencji, dzięki czemu krojenie było istną przyjemnością! Można było jeść na talerzyku widelczykiem lub łyżeczką, ale też wziąć cały kawałek (trójkącik) w rękę i zajadać się w dowolnej pozycji i miejscu, bo nic się nie kruszyło, ale i nie był gumowy! Poezja smaku!!!
Zresztą - co ja tu będę zachwalać, tego sernika po prostu musisz spróbować! :) a jak już spróbujesz koniecznie daj mi znać, a najlepiej przyślij zdjęcie ;)
UWAGI - możesz zblendować więcej niż 2 banany, ja akurat tyle miałam, ale chętnie dałabym i 4 czy 5, bo wtedy znacznie zmniejszyłabym ilość dodanego cukru. Mój sernik i tak był mało słodki, bo właśnie tak go planowałam, ale to też dostosuj do własnych upodobań.
|
Sernik bananowy |
|
Składniki:
1 kg sera 3-krotnie zmielonego
250 g serka mascarpone
2 dojrzałe banany
1 jajko
1/2 szkl. mleka
1/2 szkl. cukru
3 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
biszkopty na spód
Sposób przygotowania:
Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową.
Do miski wbij jajko i krótko zblenduj z cukrem oraz bananami. Dodaj sery, mleko i mąkę ziemniaczaną, i całość zblenduj na jednolitą, gładką masę serową.
Dno tortownicy (średnica 23 cm) wyłóż biszkoptami (użyłam podłużnych, bo tylko takie miałam, ale mogą być dowolne). Ostrożnie, najlepiej łyżką lub łopatką, wyłóż masę serową i wyrównaj wierzch. Wstaw do piekarnika, nas sernik włóż pustą brytfannę i włącz na 180 stopni, bez termoobiegu. Po 25 minutach zmniejsz temperaturę pieczenia do 150 stopni. Po kolejnych 40 minutach zmniejsz do 130 stopni i piecz jeszcze przez 15-20 minut (wierzch zacznie się ładnie rumienić). Po wyłączeniu zostaw w otwartym piekarniku około 20-30 minut lub wystudź w ten sposób całkowicie.
Moja tortownica ma ceramiczne dno i silikonowe boki, ale jeśli masz metalową polecam wyłożyć ją papierem do pieczenia lub folią aluminiową.
|
Sernik bananowy |
|
Sernik bananowy |
|
Sernik bananowy |
_________________________________
11 września mija 3 lata prowadzenia bloga. Dziękuję, że tu ze mną jesteś, bo to dla Ciebie publikuję :*
3 lata to bardzo długo. Przez ten czas miałam dwa poważniejsze załamania w blogowaniu i chęć rzucenia go w diabły ;) ale też był to czas rozwoju - nie tylko blogowego, jednak niewątpliwie dużo nauczyłam się właśnie dzięki niemu. Poznałam wiele fantastycznych osób, z którymi można konie kraść, niektórych osobiście, innych tylko wirtualnie, ale mam nadzieję, że kiedyś nadarzy się okazja do spotkania ;) poziom moich zdjęć również zmienił się o 350 % i mam nadzieję stale doskonalić warsztat fotograficzny. Wiem już jaką drogą chcę iść i postaram się ją zrealizować.
Oświadczam oficjalnie, że blog, który prowadzę z pasją i dbałością jak o trzecie dziecko, już za kilka dni zmieni poziom o level wyżej... zapowiadane na FB zmiany to wykupiona kilkanaście dni temu własna domena - w końcu blog będzie W 100% MÓJ ;)))
Nie mogłam się już doczekać, by Cię o tym poinformować, więc robię to już dziś. Sam moment przeniesienia nie wiem kiedy dojdzie do skutku, bo to wymaga jeszcze trochę pracy z mojej strony. Na pewno Cię poinformuję, jak już wszystko będzie załatwione :)))
Na koniec, z okazji tej rocznicy, sama sobie życzę coraz większych sukcesów na dalsze lata oraz stale rosnącej liczby Czytelników :) a Tobie obiecuję, że tu cały czas będzie coś się działo, przygotuję najlepsze przepisy i treści. Zostań ze mną :) lubię dla Ciebie publikować :) buziaczki wysyłam, łap :* :* :*