Strasznie kijowe danie do fotografowania. Efekt i tak nie jest powalający, ale obecnie nie jestem w stanie zrobić tego lepiej. Brak fajnego naczynia do pieczenia, trochę brak pomysłu. Zresztą, nieważne już. Jest! Wiem, że jest wiele opcji pieczonek, jedni robią je z burakami, inni z marchewką, zdarza się i kapusta. U mnie - minimum, nawet olałam boczek. I takie lubię najbardziej. Najsmaczniejsze są oczywiście z kociołka, ale z braku laku, skorzystałam z piekarnika. Też dają radę.
Składniki:
8 dużych ziemniaków
2 średnie kiełbasy
2 cebule
2 liście laurowe
sól
pieprz
2 łyżki oleju rzepakowego
(przepis na 3-4 porcje)
Ziemniaki obieramy i kroimy w cienkie plasterki. Kiełbasę i cebule również kroimy w plasterki. Na dno naczynia żaroodpornego wlewamy 1 łyżkę oleju, następnie nakładamy warstwę ziemniaków, cebuli i kiełbasy, doprawiamy solą i pieprzem, dokładamy liście laurowe. Powtarzamy warstwy, aż do skończenia składników, całość polewamy 1 łyżką oleju. Pieczemy pod przykryciem, w 200 stopniach około 1,5 godziny, do miękkości ziemniaków.