Pasta w smaku bardzo przypomina ajvar. Postanowiłam jednak nie miksować całości, tylko zostawić w takiej właśnie wersji. Wiecie jakie to jest dobre? Najlepsze na drugi dzień. Tego typu pasta genialnie nadaje się wędlin, my wchłonęliśmy ją po prostu z pieczywem. Dzisiaj zrobiłam ją zresztą głównie z myślą o chłopakach, którzy wyjeżdżają na parę dni w delegację. Niech mają coś zjadliwego do pieczywa.
Składniki:
3 duże czerwone papryki
2 duże bakłażany
1 cebula
3 ząbki czosnku
500 ml passaty pomidorowej
1 łyżeczka oregano
pół łyżeczki mielonej słodkiej papryki
1/4 łyżeczka mielonej kminu rzymskiego
1 łyżka octu winnego
sól
pieprz
olej rzepakowy
Bakłażany kroimy wzdłuż na pół. Papryki kroimy na pół, pozbywamy się gniazd nasiennych. Warzywa skrapiamy olejem i pieczemy w 180 stopniach około 25 minut. Pieczemy tak długo, aż skóra papryk będzie lekko spalona. Po upieczeniu, papryki wkładamy do plastikowego pojemnika, szczelnie zamykamy i odstawiamy na 30 minut. W międzyczasie z bakłażanów wyjmujemy łyżką miąższ i kroimy w średnią kostkę. Na patelni rumienimy pokrojoną w drobną kostkę cebulę i rozdrobniony czosnek. Paprykę obieramy ze skóry i kroimy w średnią kostkę, dodajemy razem z bakłażanem do cebuli. Wszystko chwilę smażymy razem z mieloną papryką, kminem, oregano, dodajemy passatę i ocet, doprawiamy solą i pieprzem. Gotujemy na wolnym ogniu 10 minut. Jeżeli pasta wyszła dla Was za gęsta, możecie dolać odrobinę wody.