Upał, upał i jeszcze raz upał :) My go lubimy, ale biedne roślinki w ogrodzie chyba wolałyby trochę deszczu. Na szczęście mają nas, więc ratujemy nieboraczki codziennie wieczorem obficie je podlewając :) W podzięce za to mamy pyszne i świeże warzywka oraz owoce każdego dnia. Dziś chodząc pomiędzy grządkami i planując obiad urzekła nas botwinka. A jak botwinka to pierwsze co przychodzi do głowy - to zupa, więc powstała zupa :) Inspirowaliśmy się przepisem
Jadłonomii lecz kilka składników pominęliśmy. Zjedliśmy ją ostudzoną (przy prawie 40st. jeść gorącą to byłoby szaleństwo), a na jutro czeka już w lodówce kolejna porcja w postaci chłodnika.
Składniki ( 4-5 dużych porcji):- pęk botwinki wraz z buraczkami (tyle co na pierwszym zdjęciu);
- 3 małe marchewki;
- 4-5 małych ziemniaków;
- 3-4 ząbki czosnku;
- 2-3cm świeżego imbiru;
- 400 ml mleka kokosowego (z Lidla);
- około 2 l bulionu warzywnego;
- łyżka oliwy z oliwek (nam się chlusnęło trochę za dużo);
- 3-4 łyżki soku z cytryny;
- sól, pieprz, ostra mielona papryka.
Sposób przygotowania:W garnku na rozgrzanej oliwie podsmażamy starty czosnek oraz imbir. Po chwili dodajemy pokrojoną marchewkę, ziemniaki i botwinkę (liście, łodygi i buraczki). Solimy, a następnie dusimy wszystko pod przykryciem 10-15 minut. Po tym czasie wlewamy bulion oraz mleko kokosowe. Doprawiamy papryką, pieprzem i sokiem z cytryny. Dusimy kolejne 15 minut i gotowe :) Jemy na gorąco lub schładzamy.
Słońce powoli chyli się już ku horyzontowi, więc czas wziąć w dłoń konewkę i ruszać na ratunek spękanej glebie. Wszystkim zaś, którzy postanowią zrobić w najbliższym czasie taką zupkę życzymy smacznego :)