Jutro wreszcie pakujemy kampera i wyruszamy ku francuskiej ziemi. Spędzimy tam kilka najbliższych miesięcy pracując w pocie czoła, w wolnym czasie zaś wymyślając nowe dania. Więc, już niedługo na blogu powinien pojawić się przepis na wegańskie ślimaki po burgundzku oraz żabie udka przyrządzone z tofu :).
Trochę szkoda opuszczać nasze mieszkanko i piękną okolicę, ale spragnieni jesteśmy jednocześnie czegoś innego, nowych twarzy, języka, sklepów, produktów itp. Jedyny mały minus to fakt, iż trzeba będzie właśnie popracować odrobinę. Ale czy nie lepiej, zamiast jeździć samochodem na siłownie i następnie biegać w miejscu, zmęczyć się porządnie na świeżym powietrzu. Taki fitness, za który jeszcze całkiem dobrze płacą :) Będziemy musieli przeorganizować trochę nasze posiłki i dostosować je do czasu pracy, ale na pewno poranek będziemy zaczynać od jakiegoś zielonego smoothie, około południa pewnie wszamamy sałatę, a wieczorem coś konkretniejszego.
Dziś jednak jeszcze porcja fotek z ostatnich naszych posiłków, a następne wpisy już z francuskiej ziemi (jak nie będziemy mieć problemów z internetem oczywiście).
Zapiekana papryka (podobny przepis
tutaj) zamiast ryżu tym razem kasza pęczak
+ duszony szpinak.
Faszerowany bakłażan (farsz: ryż+soczewica+pieczarki). Na wierzchu jogurt zmieszany z oliwą i płatkami drożdżowymi (taki niby ser he,he).
Wyszło nam sporo farszu do bakłażanów więc następnego dnia dorzuciliśmy do niego czerwoną cebulę, puszkę pomidorów i szpinak.
Kartoffelsalat (kupna, ale dobra).
W klimatach francuskich: prawie ratatouille (prawie, bo bez papryki, ale z pieczarkami). Podobny przepis
tutaj.
A na koniec - pożegnanie z jeziorem. Au revoir!