Często miewam niedobory żelaza. Jak wiadomo wątróbka zwierzęca zawiera go bardzo dużo. Dla jednych jest ona koszmarem z dzieciństwa, a inni ją uwielbiają. Myślę, że dużo zależy od umiejętności jej przygotowanie. Mi często kojarzyła się z kawałkami twardego, żylastego mięsa pływającego w tłuszczu, dopiero później w moim domu nauczono się ją robić tak, że jest miękka, pięknie pachnie, nie jest spieczona i nie obciąża drastycznie żołądka.
Składniki (2-3 porcje):
- 400 g umytej i oczyszczonej z błonek wątróbki drobiowej
- 1 duża cebula
- pól kieliszka czerwonego, wytrawnego wina
- mleko
- łyżeczka oleju rzepakowego
- sól
Przygotowanie:
Wątróbki namaczamy w mleku przez minimum godzinę i odcedzamy. Cebulę kroimy w piórka.
Rozgrzewamy olej i wrzucamy te składniki razem. Nakrywamy i dusimy na wolnym ogniu.
Kiedy zauważymy, że powierzchnia podroby zaczyna się ścinać dolewamy około 100 ml wody i dusimy przez chwilę.
Dolewamy wino i gotujemy, aż wątróbka nie będzie miękka i alkohol odparuje. Dopiero wtedy solimy całość, dokładnie mieszamy i zestawiamy z ognia. Całość przekładamy na talerze, w moim przypadku najchętniej jem ją z kaszą gryczaną.
W miarę upodobań możemy dodać więcej wina, wtedy jego aromat będzie intensywniejszy, a alkohol i tak odparuje. Wątróbki nie możemy smażyć za długo, bo właśnie wtedy robi się twarda, oraz bardzo ważne jest nie solenie jej zbyt wcześnie.