Kuchnia nepalska jest mało skomplikowana. Rzeczą, dla której przyjechałbym tutaj po raz drugi są pierożki Momo. Są dostępne dosłownie wszędzie i różnią się nadzieniem. Można wybierać pomiędzy gotowanymi na parze lub smażonymi w głębokim oleju. Podawane są najczęściej z ostrym sosem. Widząc mięso sprzedawane na ulicach przy trzydziestu stopniach celsjusza postanowiłem na czas podróży przejść na wegetarianizm, więc zawsze wybieram te z warzywami. W Himalajach serwowane są również z tuńczykiem i serem.
Daniem narodowym jest jednak Dal Bhat. Jest to ryż podawany z zupką z soczewicy i chrupiącym chlebkiem. Dodatkiem są, jak to oni nazywają, ostre pikle. Nie przypominają one jednak tych znanych nam, robionych przez nasze mamy. Zamawiając Nepali Set Thali dostajemy Dal Bhat oraz dodatkowe curry warzywne lub mięsne i jogurt naturalny.
Podczas trekkingu w Himalajach na szlaku można zamówić... PIZZĘ! Pizza na kilku tysiącach metrów nad poziomem morza. Nepalczycy ukradli włochom kształt oraz nazwę, ale dodatki są już tutejsze. O ile w pizzy lubię ciasto cienkie jak papier, to tutaj jest równie dobre. Lekko chrupiące na zewnątrz i puszyste w środku. Zamiast mozzarelli używają sera z mleka jaka. Ten zawładnął mną w zupełności! Jest to ser twardy i słonawy, podobny w smaku do parmezanu.
Będąc tutaj nie można nie spróbować czarnej herbaty z mlekiem i przyprawami.