Maliny i borówki to bez wątpienia moje ulubione letnie owoce. Niestety, z racji ślubu, remontu itd, nie miałam czasu na robienie dużej ilości przetworów i załapałam się na ostatki pod koniec września. Ceny podrosły, dorwałam ostatnie koszyczki na targu i... co dalej?
Będzie konfitura! Na zimową chandrę i tęsknotę za letnimi owocami. Słoiczki czekają szczelnie zamknięte, ale jak sobie przypomnę smak z garnuszka... mmm, polecam! A przepis niesamowicie banalny.
Składniki:
- 500g malin (proponuję od razu zrobić podwójną porcję!)
- 300g borówek
- 300g cukru
- sok z połówki cytryny
W rondelku podgrzewamy odrobinę wody, może pół centymetra wysokości.
Wrzucamy najpierw borówki, dusimy parę minut.
Dorzucamy maliny i sok z cytryny - gotujemy do miękkości na średnim ogniu (ok. 20 minut).
W międzyczasie mieszamy parę razy, żeby owoce nie przywarły.
Na koniec dodajemy cukier, dokładnie mieszamy, smakujemy.
Doprowadzamy do wrzenia, wyłączamy - gorącą konfiturą
napełniamy słoiki i stawiamy do góry dnem.
Dekorujemy słoik dowolnym sposobem i cieszymy się cudowną dekoracją i przysmakiem. :)
A w następnym poście... już nie mogę się doczekać.