Z cyklu: taki banał, że weź :D ale jednak w necie jest mnóstwo przepisów na domowe frytki, więc wychodzi na to, że jednak są osoby, które mają w kwestii przepisu wątpliwości.
U nas ostatnio królowały domowe frytki przez parę dni... właściwie teraz na samą myśl pociekła nam ślinka i biegniemy robić!
A oto przepis:
Skrobiemy dowolną ilość ziemniaczków
(według głodu!), dla naszej dwójki 12-15 średniej wielkości wystarcza
na objedzenie się :)
Kroimy w podobnej wielkości słupki, ja lubię też talarki,
jeśli ziemniaczki są malutkie.
Smażymy na rozgrzanym oleju (na woku lub innej głębokiej, ew. rondelek)
na średnim ogniu. Spieką się wtedy szybciej i będą chrupiące.
Wykładamy do miseczki wyłożonej papierowym ręcznikiem -
dzięki temu nie są takie tłuste.
Na koniec solimy - my lubimy sól ziołową -
kręcimy prymitywną wersję sosu 1000 wysp
(majonez + keczup + odrobina chilli, sól, pieprz)
i opychamy się! :v