Dzisiejszy dzień zaczęłam w bardzo dobrym nastroju, bo od pysznego, typowo jesiennego śniadania. Obudziłam się ze świadomością, że w piekarniku czekają na mnie upieczone wczoraj wieczorem knedle. Mimo że, jadłam je na zimno i tak były pyszne i zdecydowanie muszę je powtórzyć (może tym razem na ciepło?)
Duża ilość cynamonu znajdującego się w cieście, świetnie współgrała z jabłkiem, które stanowiło nadzienie. Prosta i standardowa mieszanka smaków, w trochę innej wersji.
Jako, że dzień na śniadaniu się nie kończy i albo będzie dalej biegł tak pozytywnie , albo wręcz przeciwnie- u mnie niestety doszło do nagłego obrotu nastroju. Takim sposobem, z świetnie zapowiadające się południe, stało się dla mnie istną katorgą. Z godziny na godzinę, byłam coraz bardziej zmęczona, a ostatecznie po powrocie do domu straciłam panowanie nad ciałem, które było już tylko zwykłą galaretą i runęłam na łóżko, natychmiastowo pogrążając się we śnie. Albo jestem najzwyczajniej w świecie przemęczona, albo znowu będę chora... Dziwny jest fakt, że jeszcze wczoraj tryskałam energią.
SKŁADNIKI:
- ok 75g puree z pieczonej dyni
- odrobina mleka roślinnego- u mnie sojowe (na oko- aby ułatwić mieszane składników)
WYKONANIE:
- wszystkie składniki (oprócz jabłka) dokładnie ze sobą mieszamy
- jabłko kroimy w kosteczkę
- każdy z kawałków jabłka obtaczamy ciastem- 1 łyżka- na jednego knedla
- całość umieszczamy na papierze do pieczenia i pieczemy w 180 przez 25 min