Od czasu do czasu człowieka nachodzi ochota żeby zgrzeszyć! Oczywiście zgrzeszyć kulinarnie..
Dzisiaj jest właśnie taki dzień. Długi, kończący tydzień w pracy, pierwszy dzień weekendu.
Człowiek ma ochotę na coś dobrego.. I jak to zwykle w takiej sytuacji bywa, sięga się po telefon i dzwoni do knajpy...
Nie, nie, u nas to tak nie działa. Dzisiaj postanowiliśmy zrobić domową wersję burgerów z własnym sosem i bez "ekstra polepszaczy smakowych". Wyszło przepysznie. Duże soczyste kawały mięcha z ciągnącym się serem, chrupiący bekon i sos.. genialny i prosty sos, który zostawia daleko za sobą wszystkie kupne podróbki :)
Co potrzeba (na 4 duże burgery):
- 800 gram dobrej wołowiny
- 1 łyżeczka wędzonej papryki
- 1 łyżeczka soli + 2 szczypty soli
- 1 łyżeczka pieprzu + 1 szczypta pieprzu
- pół główki małej sałaty lodowej
- łyżeczka musztardy
- 120 gram domowego majonezu
- łyżka domowego keczupu (kliknij po przepis)
- 1 ząbek czosnku
- 4 duże pieczarki
- łyżka masła
- 4 plasterki wędzonego boczku
- kilka ogórków konserwowych lub kiszonych
- gałązka pomidorków koktajlowych
- 4 plastry dobrego, tłustego żółtego sera
- pół czerwonej cebuli
- 5 łyżek octu z białego wina
Do dzieła:
Wołowinę mielimy maszynką na średnich oczkach. Dodajemy paprykę, sól, pieprz i dobrze mieszamy, po czym odstawiamy na godzinę.
Cebulę kroimy w cienkie krążki, przekładamy do miseczki i zalewamy octem z białego wina ze szczyptą soli. Przykrywamy i odstawiamy do lodówki na czas przygotowywania reszty składników.
Teraz czas na sos: w misce łączymy ze sobą majonez, musztardę i keczup. Sałatę lodową drobno szatkujemy i łączymy z sosem. Dodajemy przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku i z marynującej się cebuli dolewamy do sosu 1 łyżeczkę marynaty. Dobrze mieszamy - ostawiamy do lodówki.
Pieczarki oczyszczamy, usuwamy nóżki i smażymy na maśle, na małym ogniu do momentu aż będą ładnie brązowe. Pod koniec smażenia na patelnię dokładamy gałązkę pomidorów koktajlowych i oprószamy wszystko solą i pieprzem.
Na patelni grillowej smażymy boczek, tak aby był chrupiący i złoty. Zdejmujemy i odsączamy nadmiar tłuszczu ręcznikiem papierowym.
Zlewamy większość wytopionego z boczku tłuszczu do miseczki (na pozostałym na patelni tłuszczu będziemy smażyć nasze krowie kotlety).
Mięso dzielimy na 4 części i z każdej formujemy kulę. Spłaszczamy w dłoniach. Smażymy na tej samej patelni, na której wcześniej rumieniliśmy boczek.
Ja z reguły smażę burgery na średnim ogniu 3 razy po 2 minuty z każdej strony (chodzi o obracanie ich co 2 minuty tak aby ciepło z patelni równomiernie rozchodziło się w mięsie). Dzięki takiej metodzie burgery są bardziej soczyste. Po obróceniu ostatni raz burgerów, na wierzch każdego kładziemy plaster sera i boczek. Kiedy ser się rozpuści, zdejmujemy burgery na talerz i pozwalamy im odpocząć przez 2-3 minuty.
W tym czasie na talerz, na którym będziemy podawać danie, nakładamy pieczarki, pokrojone w plastry ogórki i podsmażoną gałązkę pomidorków koktajlowych. Obok warzyw nakładamy 2 duże łyżki sosu, na które układamy burgera (albo tak jak w moim przypadku 2 duże burgery :) )
Na wierzchu każdego układamy po kilka marynowanych krążków cebuli i kończymy łyżeczką sosu.
SMACZNEGO! :)
Jeśli zrezygnujemy z sera, przepis kwalifikuje się do paleo. Jeśli użyjemy domowych sosów bez dodatku cukru oraz tłustego sera, danie jest w pełni zgodne z detoksem cukrowym. A już na pewno pasuje do samuraja, o ile oczywiście tolerujemy ser. :)