Jak pisałam wczoraj, jestem na wsi i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że na ten wyjazd czekałam cały rok.
Powietrze z południa Polski wyjątkowo mi służy. Śpię jak dziecko, a żeby wstać rano wcale nie potrzebuję budzika. Trochę tylko woda jest nienajlepsza dla mojej skóry i przez to muszę ją jeszcze bardziej nawilżać., ale to cudowne, czyste powietrze rekompensuje tę niewygodę.
Pisałam chyba wczoraj o tym, że nie mam czasu na parzenie sobie skrzypu, ale postanowiłam skorzystać z tego że tu jestem i zbiorę sobie troszkę czystego, prawdziwie ekologicznego skrzypu i po ususzeniu będę korzystać z jego dobrodziejstw. Przy okazji też odświeżę i uaktualnię wpis na temat jego zdrowotnych właściwości.
Czasami myślę, że mogłabym całe życie spędzić w takim spokoju, na wsi. Dzisiaj jest wyjątkowo nostalgiczna pogoda, jest szaro i wilgotno. To co było do zrobienia zrobiłyśmy wczoraj, więc dzisiaj możemy z ciotką na spokojnie posiedzieć. Robimy obiad, byłyśmy w okolicznych sklepach. To naprawdę spory szok przyjeżdżając z Gdańska, dużego miasta gdzie naprawdę sklepów i towarów w nich nie brakuje, do takiej małej wsi, gdzie w sklepie z kosmetykami i chemią nie ma kompletnie nic czego ja bym potrzebowała a markety są dwa.
Ale jedna rzecz jaką kupiłam to szare mydło. Jeszcze się zastanawiam do czego mogę je wykorzystać ale to jest pierwsze prawdziwe szare mydło jakie na swojej drodze spotkałam. Jak wymyślę dla niego i sprawdzę jakieś ciekawe zastosowanie to coś o nim naskrobię.
Teraz zostawiam Was z kilkoma zdjęciami zrobionymi od niedzieli, czyli od kiedy tu jestem, może choć trochę uda mi się podzielić to cudowną atmosferą jaka tu jest.