Mam ochotę napisać dzisiaj coś bardziej konkretnego. I zastanowiłam się jakiego kosmetyku używam wystarczająco długo, by móc coś o nim napisać i wyszło mi że chyba najwięcej mam do powiedzenia o kolejnej piance do mycia twarzy. Lubię kosmetyki do mycia buzi w formie pianki. O jednej piance pisałam już tutaj i muszę przyznać, że w porównaniu do Białego Jelenia Nivea wychodzi bardzo mocno na plus.
Pianka przeznaczona jest do cery normalnej i mieszanej. A producent obiecuje, że głęboko oczyszcza i nawilża . Pobudzające zmysły oczyszczenie pozostawia skórę miękką i odświeżoną.
Zacznę od tego, że pianka Nivea ma fantastyczny aplikator. Ani razu nie zdarzyło mi się, żeby zamiast pianki „wypluł” płyn. Na tyle mi się podoba opakowanie, że jak tylko zużyję piankę (a to nastąpi już niedługo) to użyję go do innego kosmetyku.
Zużyłam już prawie całe opakowanie, więc mam już jakieś zdanie wyrobione. Kosmetyk jest dość wydajny. Nie pamiętam kiedy kupiłam tę piankę, ale nie używam jej codziennie, więc też dlatego wystarczyła mi na długo. Co nie zmienia faktu, że jedna pompka spokojnie wystarczy do umycia buzi.
Nie mam problemu z pachnącymi kosmetykami, wręcz bardzo lubię gdy pachną. Uwielbiam też klasyczny zapach produktów Nivea i tak też właśnie pachnie ta pianka.
Konsystencja jest dość „sztywna” ale przy tym wciąż delikatna, ciężko mi to wyjaśnić. Ogromny plus jest taki, że pianka nie szczypie mnie w oczy ani ich nie podrażnia. To o tyle ciekawe, że Biały Jeleń diabelsko szczypał, a poza tym jest sporo kosmetyków Nivea, które bardzo podrażniają mi oczy.
Jeśli chodzi o zmywanie makijażu to z twarzą radzi sobie super, z oczami trochę gorzej, co mnie nie dziwi absolutnie, biorąc pod uwagę, że jest na opakowaniu jak byk napisane omijać okolice oczu. Dla mnie w tym momencie to nie ma znaczenia bo najczęściej używam jej do zmywania olejku, którym wcześniej wykonałam demakijaż i do tego się w stu procentach nadaje, lib najpierw robię demakijaż płynem micelarnym.
Niestety zostawia uczucie bardzo czystej ale też ściągniętej skóry. Powtarzam, że moja skóra nie jest wystarczająco nawadniana od wewnątrz więc może to przez to ale zaraz po użyciu pianki muszę użyć toniku (wiadomo!) i kremu lub olejku bo moja skóra aż o to błaga.
Wydaje mi się, że nawet jeśli ktoś ma bardzo delikatną, wrażliwą cerę to i tak spokojnie może sobie tej pianki używać codziennie wieczorem. Był czas, że ja używałam jej codziennie i nie miałam żadnego problemu z przesuszeniem, czy jakimiś podrażnieniami, mimo dość wysoko znajdującego się w składzie alkoholu.
Czy ja do niej wrócę? Na ten moment nie, dlatego że szukam kosmetyków z lepszymi składami, ale nie wykluczam, że kiedyś jeszcze pianka Nivea do mycia twarzy trafi w moje łapki.