Właśnie z moim K. siedzimy w hotelowym lobby i niedługo zbieramy się na autobus.
Przed nami jeszcze zakupy, a potem znowu 13 godzin podróży.
To były naprawdę intensywne dni. Dużo łażenia, maratony od jednego baru do drugiego, polowanie na czarnego Kozela bo najlepszy.
Jak tylko wrócę do domu to mojej buzi jestem winna mega oczyszczanie a potem mega nawilżenie bo zdecydowanie nie dbałam o nią tak jak powinnam. Chociaż oczyszczałam ją porządnie to całkiem odpuściłam moją dalszą rutynkę i kończyło się tylko na kremie. Poza tym morska wodą w basenie też się jej nie przysłużyła.
I z ogromną przyjemnością o jutrzejszej reanimacji mojej cery napiszę a dzisiaj zmykam, bo zaraz wychodzimy.