Krótka historia o przypadkowych odkryciach...Właśnie skończyłam kleić pomysły opakowań na zajęcia z projektowania, siedziałam sobie i kminiłam pół dnia - co tu zrobić nieoklepanego?! I tak po 3 godzinach powstał JEDEN mini-projekt, jednak nie do końca satysfakcjonujący (tak tak, cudownie, dużo..). Siedziałam dalej na podłodze ze stertą papierów, tektur, materiałów, sznurków, kleju i nie-wiadomo-czego-jeszcze i coraz bardziej tylko się denerwowałam, że moje szare komórki jednak niezbyt ogarniają temat. Zaczęłam od niechcenia zginać kolejny papier, doklejać tu i tam (myśląc, że za 10 minut i tak wszystko pogniotę, podepczę i się wkurzę jeszcze mocniej), ale...! Nagle jedno zgięcie, jedno przełożenie papieru inaczej i wpadłam na zupełnie inny pomysł. Powstało świetne opakowanie, tzn. wstępne! No jak na początek i moje poprzednie próby, uważam, że to coś ciekawego. I wszystko przypadkiem!
Inne przypadkowe odkrycie...Kilka dni temu poszłam pobiegać w okolicach domu, tym razem wybrałam las, który jest zaraz obok, wiedziałam że "coś" jest dalej, na górce i za górką, wgłąb drzew, ale nie spodziewałam się takich widoków. 10 minut truchciku od mieszkania. Kocham takie klimaty. Spodziewałam się, że to miasto będzie mnie zaskakiwało, ale nie liczyłam, że zamieszkam w taaakiej okolicy. A nie miałam innego wyjścia, jak znaleźć pokój (i to bez oglądania) w ciągu jednego dnia!
Oto
krakowski Zakrzówek, najpiękniejsza miejscówka w Krakowie, jaką do tej pory widziałam!
Mam teraz tylko taką wizję - pakuję duży plecak, zabieram jedną/dwie osoby ze sobą i jadę w Tatry, które są około 100 km stąd. Wizja musi być wcielona w rzeczywistość, soon!