Gdzie sześciopaki i treningi? poWODy
Jak pewnie zauważyliście blog nie jest już stricte crossfitowym polem bitwy. Myślałam o drugim projekcie, pod innym szyldem, żeby czasem mogła mnie ponieść klawiatura. Chciałabym jechać offtopami, luźno rzucać myśli w internety, posłuchać Waszych opinii, krytyki. Podyskutować. Warto jechać na dwa fronty?
Nie rezygnuję z ćwiczeń i w najbliższej przyszłości nie zamierzam. Że niby koniec fitmelanżu, a Ana zostanie blogerką-półmózgiem piszącą tylko o ulubieńcach nakładanych na mordę i kolorze swoich gaci. Not my style. Zwyczajnie nadeszła potatuażowa stagnacja. Maleństwo goi się bardzo dobrze, jednak ten tydzień odpoczynku mu się należy. Tym bardziej, że w piątek, po długiej przerwie, brałam udział w świątecznym Team WOD. Piękny energetyczny kop, moja druga rodzino - tęskniłam! Ciało nie chciało współpracować i jak wspominałam już wcześniej spadek siły jest co najmniej odczuwalny. Wjechały babskie pompki, zabrakło stania na rękach - jednym słowem poziom fitnessu 0. Wkurzyłam się. A tu nagle sru, nowy PR w power clean. 37,5 kg wjechało tuż po 3 WODach. Psychika fightera idioty jednak siedzi w serduszku i czeka aż mięśnie dostaną wystarczającej ilości pożywienia. Jedynym plusem braku treningów okazało się być magiczne ozdrowienie barków. Mam świadomość, że sztanga załadowana na 40 kg może załatwić sprawę, Zawsze pozostają mi tejpy - nawet jeśli zrywam je ze skórą (polecam!).
Nie dam Wam przepisu na fit ryby, fit ciasta, fit whatever. Nie wzruszają mnie przepisy na wegan-bio-eko ciasta bez glutenu, wody, masła. Srsly. Jedynym plusem są dla mnie pierogi mojej babci. Te, po których zawsze łykam ranigast. Nie zrobię dekoracji, handmade swetra. Powód? Na pewno nie brak talentu. Święta to dla mnie dzień wolny od pracy. Kiedy więc gotuję, piekę etc.? Gdy mam na to ochotę. Po prostu.
Edit: Nienawidzę kupować prezentów przez internety, pieprzyć się z ich wymianą, potem czekać na rozwiązanie sprawy. Na Wigilię nie zdążą, a zamawiałam 2.12. Fuck my life. Tak, to prezenty, które sama sobie zamówiłam. Dla siebie. Egoizm zawsze pro.
Swoją drogą niech się skończą. Czas ruszyć kościstą dupę.