Jedno duże postanowienie, tygodnie żmudnych treningów i oto nadszedł ten dzień - TWÓJ PIERWSZY PÓŁMARATON. Trochę się trzęsiesz, denerwujesz, trochę nie wiesz. Cieszysz się i marzysz, wizualizujesz sobie moment wbiegnięcia na metę, może nawet trochę Cię to wzrusza, a może nawet nie. Oglądasz filmy na Youtube z poprzednich połóweczek ( chyba, że tylko ja tak to lubię robić? ) i nie możesz się doczekać. I fajnie. Uświadom sobie - marzenie, o które tyle czasu walczysz, możesz w końcu spełnić.
1. Nie kombinuj.
Nic już nie zmienisz. Jeśli na treningach dajesz ciała, tu być może też dasz. Jeśli na co dzień biegasz w tempie 6:30, tu nie zejdziesz nagle do 5:00. Nie sięgałeś nigdy po żele i przedtreningówki? Nie ryzykuj - historie o wymiotach na trasie nie są wyssane z palca. Potraktuj ten bieg jak wisienkę na torcie i nie spinaj się.
2. Wyśpij się.
Dla niektórych turbo trudne. Dzień przed nie możesz się doczekać, rozmyślasz przed snem, denerwujesz się i czas leci. Jeżeli więc czytasz ten dzień na kilka dni przed biegiem - spróbuj zasypiać wcześniej, by organizm się przestawił, a w dzień przed biegiem wstań godzinę wcześniej, by organizm był bardziej "śpiący" wieczorem. Może to nie jest najlepsza metoda, ale w przypadku gdy masz problemy z zasypianiem, na pewno lepszy rydz niż nic.
3. Zjedz porządne śniadanie.
....i tu co człowiek, to inny zwyczaj. Jedni jedzą bułki z dżemem, inni unikają glutenu. Jedni piją kawę na czczo, drudzy zostawiają kawę na "po biegu". Osobiście zawsze przed półmaratonem jem BIAŁE bułki z żółtym serem ( wiem, że niezdrowo, ale to jedyne co o dziwo zawsze mi służy ), dwa banany i herbatę.
Moje pewniaki:
- nie jedz nic ciężkiego i nie przeżeraj się na amen
- nie pij Red Bulla czy innych tego typu napojów ( mam nadzieję, że nie muszę nikomu tłumaczyć )
- zjedz tyle, by nie zabrakło Ci sił do końca biegu, ale też tyle, by podczas biegu pędzić, a nie kulać się jak piłka
Pamiętaj również, że zaproszenia na PASTY PARTY to nie przypadek - "ładowanie węgli" na dwa-trzy dni przed na pewno nie zaszkodzi, a tylko pomoże.
4. Mierz siły na zamiary i zamiary na siły.
Jak już wspomniałam wcześniej - jeśli na treningach trzymałeś jedno tempo, nie ulegnie ono drastycznie zmianie podczas oficjalnego biegu. Owszem, prawdopodobnie pobiegniesz szybciej, bo kibice na trasie potrafią dodać tak niewyobrażalnej energii, że ciężko to opisać, ale oceń trzeźwo swoje możliwości jeszcze nim wystartujesz i trzymaj się tego planu. PAMIĘTAJ, by zacząć spokojnie i nie dać się ponieść tłumom - to chyba najczęstsza wskazówka jaką słyszałam i faktycznie jedna z mądrzejszych. Może się zdarzyć, że wystrzelisz jak z procy, a po pięciu kilometrach poczujesz już brak oddechu, dlatego rozłóż rozsądnie swoje siły na cały bieg. Jeśli jakimś cudem na siedemnastym kilometrze stwierdzisz, że oto teraz możesz bieg dwa razy szybciej, to pędź do mety. ( obym Wam wszystkim to wygadała :))
5. Ciesz się.
Powtarzałabym to do znudzenia, a i tak nie wszyscy by się nauczyli. CIESZ SIĘ. Stojąc na starcie osiągasz swój cel, o który walczyłeś tyle czasu. Skoro to Twój debiut, to i tak zrobisz życiówkę ;) Bez względu na to czy uda Ci się zdobyć wymarzony czas, jesteś zwycięzcą - większość ludzi nie potrafiła osiągnąć tego co Ty, zostali na kanapie przed telewizorem, albo stoją w korkach i narzekają, że "o rany, znów pieprzone biegi zakorkowały miasto", ale już wieczorem będą bić Ci brawo na Fejsbuniu i albo uznają Cię za wariata, albo będą marzyć o tym, by być na Twoim miejscu ( nawet jeśli większość z nich się nie przyzna ).
Jeżeli natomiast trafiłeś na ten wpis na długo przed pierwszym półmaratonem i zastanawiasz się czy nadajesz się do biegania, zajrzyj tutaj:
BŁĘDY POCZĄTKUJĄCYCH BIEGACZY