Czarny scenariusz codzienności. Rano, kiedy wychodzimy do pracy, głębokie ciemności współgrają z równie głębokim niedospaniem (Zmiana czasu? Była jakaś zmiana?) Powrót odbywa się w równie czarnych i smutnych okolicznościach, w dodatku zapłakanych. Zmokłam dziś bez parasola. Człowiek zapomniał już jak w Belgii potrafi padać.
Nie ma jak robić zdjęć po powrocie, czytanie książek? Tylko w pociągu, póki oczy niezmęczone tak, że ledwie cieciorkę w zupie dostrzegą... (przecież nie dlatego, że jest jej tak mało, nie ma się co łudzić). Skłonność do narzekania także niepokojąco wzrasta. Trzeba się pilnować, łapać dystans i pion, a optymizm przyjmować w podwójnych dawkach na czczo. Wiecie może gdzie go dają bez recepty? Muszę poszukać.
Tymczasem dziś propozycja na jesienny dzień wolny od pracy, chwile spędzone razem przy stole.
Les enfants! A table!
Pieczeń rzymska w cieście francuskim
Składniki:
600 g mięsa mielonego (np. wieprzowo-drobiowego) 1 duża cebula (100 g po pokrojeniu) 1 jajko 2-3 ząbki czosnku 2 łyżki tartego parmezanu 1 łyżka sosu Worcestershire duża szczypta kuminu 2-3 łyżki posiekanej natki pietruszki (świeżej lub mrożonej) sól, pieprz opakowanie ciasta francuskiego Przygotowanie:
1. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 190 stopni. 2. Posiekaną cebulę szklimy na patelni. 3. Roztrzepujemy jajko widelcem, odkładamy 1 łyżkę do posmarowania ruloników ciasta. 4. Mięso mielone, cebulę, czosnek, parmezan i pietruszkę łączymy z jajkiem. 5. Wyrabiamy przez chwilę. Dodajemy sos, kumin i doprawiamy do smaku solą i pieprzem. 6. Z mięsa formujemy podłużne kotlety. 7. Ciasto francuskie kroimy w paski o szerokości równej uformowanym kotletom i długości ok. 20-25 cm. 8. Układamy po jednym kotlecie na brzegu paska i zwijamy w ruloniki. Układamy w naczyniu do zapiekania wysmarowanym wcześniej odrobiną oliwy. 9. Przygotowane ruloniki smarujemy odłożonym jajkiem. 10. Pieczemy przez 30 minut. 11. Podajemy z sałatą. Smacznego!