Jeszcze rok temu widok i zapach pesto wywoływał u mnie reakcję typu „o-matko-jak-można-to-jeść?!”). Na szczęście znalazł się przepis, który zakwalifikował go jako „ok- zjadliwe”, a potem doszłam do etapu „kiedy-znowu-zrobimy-coś-z-pesto?”. A więc…
Zielone pesto z Biedronki naprawdę nie jest złe! Kosztuje coś około 5 zł, a niczym nie różni się od tych po 10-12 zł. Ba, ma nawet bardziej wyrazisty smak Dzisiejsza propozycja obiadowa to danie, które przy dobrej organizacji pracy można przyrządzić w niecałe pół godziny. Jest bardzo sycące i aromatyczne, odpowiednie na obiad i wczesną kolację.
Czas przygotowania: 30-40 min, porcja dla 2-3 osób
Składniki:
- 200 g makaronu (najlepiej penne)
- 1 pierś z kurczaka
- 1/2 słoiczka zielonego pesto
- 1/2 kubka śmietany (w tym przypadku: Piątnica 18%, ale z 12% też smakuje świetnie)
- 4-5 suszonych pomidorów w zalewie z oleju ziołowego
- przyprawa do kurczaka po węgiersku, czosnek granulowany, pieprz, sól
- 3 łyżki oleju rzepakowego (1 łyżka do marynowania kurczaka, 2 łyżki na patelnię)
- tarty, twardy ser żółty do posypania gotowej porcji
Przygotowanie:
Pierś z kurczaka kroimy w drobną kostkę i marynujemy w 1 łyżce oleju, przyprawie do kurczaka po węgiersku, soli, pieprzu i czosnku granulowanym. Proporcje należy ustalić odwołując się do własnych upodobań Dokładnie otoczonego przyprawami kurczaka przekładamy na rozgrzaną patelnię i przez kilka minut podsmażamy na średnim ogniu.
Makaron gotujemy według wskazówek na opakowaniu, najlepiej al dente.
W międzyczasie zabieramy się za sos – śmietanę dokładnie mieszamy z pesto, dodajemy trochę pieprzu i czosnku granulowanego, dokładamy posiekane w paski suszone pomidory.
Do podsmażonego kurczaka dodajemy sos, wszystko szybko mieszamy i wyłączamy ogień (żeby nam bazylia z pesto nie zgorzkniała). Gotowy sos łączymy z ugotowanym makaronem, całość mieszamy i dzielimy na porcje.
Tarty ser na wierzch? Czemu nie, ale to opcjonalne
Enjoy!