Dziś propozycja na wielkanocny stół. Alternatywa dla tradycyjnego sernika. Ten wypiek można określić tylko jednym słowem: pyszne! Coś dla wielbicieli czekoladowych smaków, a także sernikoholików. Serniczki rozpływają się w ustach i muszę przyznać, że są dość sycące. Konsystencją przypominają bardziej nadzienie pralin, niż sernika.
Składniki na 12 sztuk:
200g dobrej gatunkowo gorzkiej czekolady,
400g serka typu Philadelphia,
150g plus 4 łyżki cukru,
2 jajka,
2 łyżki mąki,
150g kwaśnej śmietany,
150g mrożonych lub świeżych malin,
1 paczka śmietan-fixu,
150g śmietany kremówki.
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Lekko ostudzić. Serek i 150g cukru utrzeć na gładką masę, nie wyłączając miksera dodawać poklei jajka i rozpuszczoną czekoladę. Dodać mąkę i kwaśną śmietanę, wymieszać. Blachę do pieczenia muffinów wyłożyć papilotkami. Masę serowo – czekoladową rozdzielić między papilotki. Wstawić do nagrzanego do 110ºC piekarnika i piec przez około godzinę. Serniczki wyjąć z pieca, ostudzić*. Ostudzone wstawić na minimum 2 godziny do lodówki (najlepiej na noc). W międzyczasie rozmrozić maliny. 100g malin przetrzeć przez sitko, resztę odłożyć do dekoracji. Cukier, śmietanę kremówkę i śmietan-fix ubić na sztywną pianę. Przetarte maliny delikatnie wymieszać z śmietaną. Krem malinowy włożyć do rękawa cukierniczego z nasadką w kształcie gwiazdki. Kremem udekorować serniczki i ułożyć pozostałe maliny.
* Nie wystraszcie się, gdy serniczki dość mocno opadną - tak ma być :)