Lubię ciasteczka. Od dłuższego czasu natomiast już w ogóle nie kupuję ich w sklepie, tylko piekę w domu. Tym razem wykorzystałam sprawdzony już wiele razy przepis, ale dokonałam pewnej modyfikacji. W oryginale ciasteczka imbirowe zamieniłam na ciasteczka z dodatkiem dżemu malinowo-borówkowego mojej roboty. Wiosna to przecież czas, kiedy robimy przegląd naszych zapasów, wyciągamy niewyjedzone zimą dżemy, powidła niewypite kompoty i wszelkie przetwory zamknięte w słoikach. Pora je wyjeść do ostatka czekając niecierpliwie na pierwsze dary lata!
Na domowe pyszne ciasteczka potrzebne będą:
25 dag mąki (dodałam jeszcze później parę łyżek)
1 jajko
szczypta soli
12 dag masła
10 dag cukru
kilka kropel aromatu waniliowego
łyżeczka sody oczyszczonej
spora łyżka dżemu o wyrazistym smaku (z ciemnych owoców)
Przesiać mąkę, dodać pozostałe składniki, posiekać i szybko wyrobić jednolite ciasto. Zawinąć w folię spożywczą i włożyć na minimum 3 godziny do lodówki. Po wyjęciu z lodówki rozwałkować na 3 mm. Najlepiej przekroić kulę na pół i każdą połowę rozwałkowywać osobno, powoli, żeby ciasto za bardzo nie pękało. Wycinać ulubione kształty.
Proszę nie przerażać się kolorem surowego ciasta :) Wygląda troszkę jakby było spleśniałe, ale po upieczeniu niezdrowa bladość zupełnie znika.
Tak poza tym jesteśmy z rodzinką po bardzo przyjemnym weekendzie w Krakowie. Jak to dobrze czasem wyrwać się ze swojego miasta gdzieś dalej, odwiedzić dawno nie widzianych znajomych, porozmawiać, zjeść przepyszny placek z wiśniami, napić się dobrej, świeżo zmielonej kawy (chyba jednak zainwestuję wkrótce w młynek) i nacieszyć się atmosferą starego Kazimierza. To były udane dwa dni :)