Wróciłam! Szczęśliwa, opalona, o 2 kilogramy cięższa (ach to pyszne włoskie jedzenie! ), bogatsza o nowe przeżycia i z głową pełną wspomnień. Mój aparat zatrzymał najwspanialsze momenty podróży na ponad 1300 zdjęciach. Więc chyba wiecie już, czego spodziewać się na moim blogu w najbliższym czasie ;) Zaczynam od początku. Zapraszam na małą wycieczkę po pięknej Wenecji.
Godzina - 20.00. Czteroosobowa ekipa. Kierunek - Wenecja. Bagażnik samochodu pęka w szwach. Bułki na podróż gotowe. W głośnikach dobra muzyka. Jesteśmy gotowi- start :)
Jednak bez kawy ze stacji nigdzie się nie ruszę i już!
Gdy po całej nocy śmigania po autostradach, nareszcie pokazało się słońce, przyszedł czas żeby poczytać trochę o tym wspaniałym kraju, który niebawem miałam poznać.
Od razu po dotarciu do Wenecji, nabyliśmy bilety na tramwaj wodny. Mimo tego, że mieliśmy za sobą nieprzespaną noc w aucie, byliśmy bardzo podekscytowani i o zmęczeniu nikt nie pomyślał nawet przez krótką chwilę.
Popłynęliśmy słynnym kanałem La Grande, zachwycając się przepięknymi widokami.
Wciąż zastanawiałam się jakim cudem gondolierom udaje się nie wpadać do wody.
Wszechobecne maski aż prosiły się aby je kupić.
Nie mogłam więc, opuścić miasta na wodzie bez takiej pamiątki.
Komuś moja maska jednak spodobała się jeszcze bardziej.
Wkrótce zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki znużenia, dlatego przystanek na chwilę odpoczynku i małą przekąskę był obowiązkowy.
A przy okazji można było napić się włoskiego wina, za szczęśliwą podróż.
Potem udaliśmy się dalej poznawać to urokliwe miasto.
Uliczki w Wenecji mają naprawdę niezwykły klimat.
Słynny plac św. Marka pełny był turystów.
A z Mostu Zakochanych widok na kanał La Grande był przepiękny.
W czasie naszego spaceru podziwialiśmy wystawy sklepów.
Były one często bardzo słodkie.
Albo też zaskakujące!
A w takim fartuszku bardzo chętnie gotowałabym codziennie obiady.
Taki widok w Wenecji ( a potem jak się okazało w całych Włoszech) spotkać można było na każdym kroku.
Wenecja to magiczne miejsce.
Byliśmy nieziemsko głodni gdy dotarliśmy na camping, gdzie mieliśmy spędzić jedną noc, by nabrać sił na dalsze podróżowanie. Niestety w tamtejszej restauracji nie było w czym wybierać i na nasz pierwszy włoski obiad zjedliśmy zwykłe cheeseburgery. Na szczęście był to jedyny taki słaby posiłek we Włoszech, bo przez cały wyjazd jedliśmy naprawdę przepysznie.
Na koniec dnia wypiliśmy wino, a potem poszliśmy spać z głowami pełnymi wrażeń, po naszym pierwszym dniu włoskiej przygody. A to dopiero był początek ;)
To wszystko na dziś.
Ale jak już cześniej powiedziałam - pokażę Wam jeszcze więcej!
O miejscach, które są Tobie bardzo bliskie pisze się najtrudniej, nawet jeżeli znasz je naprawdę dobrze. A może właśnie dlatego. Podczas gdy Rzym jest wieczny (Citta’ Eterna), Wenecja najjaśniejsza (la Serenissima), Florencja piękna (la Bella), Padwa ...
Wciąż mam nadzieję, że prawdziwe wakacje jeszcze przed nami, ale w czerwcu, nie czekając na dłuższy urlop wrześniowy, zafundowaliśmy sobie luksusową przyjemność - przedłużony weekend w Wenecji.Zeszłoroczny wyjazd do Normandiibył jedną z nas...
Kolejne włoskie wino zostało spożyte razem z serem pleśniowym i szynką dojrzewającą. Tym razem to nie Chianti tylko Montello e Colli Asolani z winnicy Conte Loredan Gasparini. Wino zrobiono wyłącznie z winogron odmiany Cabernet Sauvignon. To jest napój...
Minął ponad miesiąc, odkąd wypowiedziałam tak. Wprawdzie nie sakramentalne, a urzędowe i właściwie nie było to tak, a evet nie zmienia to faktu, że jestem żoną! Dotąd nie zdołałam opisać tego wie...
Lubię eksperymentować z kawą. To chyba mój ulubiony napój, więc wszelkie jego warianty smakowe zawsze są mile widziane w moim menu. Dziś chciałabym przedstawić wam fajny przepis na aromatyczną, rozgrzewającą i, oczywiście, pobudzającą wersję porannej k...