Cynamonowe naleśniki z kaszy gryczanej z ricottą, figami, tahini i orzechami włoskimi
Naleśniki z samej gryki - na myśl o nich co poniektórzy wzdragają się z przerażeniem, przypominając sobie przypalone patelnie i ciasto lądujące w koszu. Przez tego typu opowieści usmażenie ich wydawało mi się nie lada wyzwaniem, dlatego tak długo zajęło mi podjęcie tejże odważnej decyzji. Leniwy poranek, wolna kuchnia - czy te warunki nie są wręcz stworzone do kulinarnych eksperymentów? Otóż to. Naleśniki jednak okazały się wyjątkowo posłuszne i na patelni nie przejawiały swojej kapryśnej natury. Żeby nie było zbyt pięknie, jeden z osobników wyłamał się i postanowił przykleić do talerza na śmierć - jego strata, że nie został nadziany. Miałam także pomysł, który nie wypalił, mianowicie figi w syropie klonowym i rozmarynie, jednak tegoż ostatniego wśród wszelakich przypraw zabrakło. Nie będę narzekać - pierwsze podejście do gryczanych zakończyło się powodzeniem :)
Przepis:
- 60 g niepalonej kaszy gryczanej + woda do zalania
- 2/3 - 3/4 szklanki wody
- 1 łyżeczka cynamonu
- olej kokosowy (do smażenia)
Kaszę zalewamy na noc wodą, rano odcedzamy, przepłukujemy na sitku i dolewamy świeżą wodę. Dodajemy cynamon i dokładnie blendujemy. Smażymy na średnim ogniu na lekko natłuszczonej patelni.
Będąc myślami na dzisiejszej Veganmanii, chyba zbytnio się rozleniwiłam. Wczorajszy dzień spędzony na trasie: biurko - kuchnia z przewagą tego drugiego. Powidła domagały się troskliwego mieszania co kilka minut, w związku z czym uznałam, że łatwiej będzie czytać biologię, kładąc książkę nieopodal garnka i mieszając jedną ręką. Tyle rzeczy do zrobienia, a ja nie wiem, od czego zacząć - nauczyciele nie potrafią określić, kiedy i z czego dopadnie nas sprawdzian. Z tego braku ładu i porządku tracę rachubę, co robić w pierwszej kolejności i w konsekwencji tracę czas. Po paru dniach w domu potrzeba mi powrotu w szkolną rutynę, koło obowiązków, które samo się napędza. Jednak ostatni dzień wolnego spędzam z przytupem: za kilka godzin fotografując, śmiejąc się i degustując. Nawet mama z ochotą wyraziła chęć otrzymania słodkiej, wegańskiej pamiątki z dzisiejszych podbojów :)
..Szkoda tylko, że ojciec od dwóch dni zamyka się bez słowa w pokoju...