Dyniowo-kokosowe gofry podane z kokosem, borówkami, migdałami, jogurtem, gorzką czekoladą i syropem klonowym (później)
Decyzja o pieczeniu gofrów w poranek, kiedy na pierwszej lekcji szykuje się sprawdzian jest zdecydowanie ryzykownym pomysłem. Od kaprysu gofrownicy zależy czy w ogóle zjesz śniadanie, kiedy je zjesz i w jakiej postaci. Na szczęście moja była dziś łaskawa i nie odmówiła współpracy: gofry wyszły aromatyczne i chrupiące jak nigdy - warto było na nie czekać mimo długiego czasu pieczenia. Postawiłam na dynię w typowym letnim wydaniu: do ciasta dosypałam nieco mąki kokosowej, a całość oprószyłam wiórkami kokosa. Reszta dodatków klasyczna: jogurt, borówki, syrop klonowy, migdały i czekolada. Dla takiego efektu warto było przez te kilka minut niecierpliwie wystawać nad gofrownicą i z niedoczekania wyjadać to, co spłynęło po bokach :) Przepis popołudniu.
Porównując do wczoraj stwierdzam, że to poranne godziny wpływają na mnie tak, że trudno jest mi sklecić sensowne zdanie. Z rana po prostu niewiele myśli przychodzi do głowy. Przestawiam się na tryb "przeżyć sprawdziany", a następnie wracam, by z uśmiechem na twarzy zabrać się za pakowanie. Do południa tylko egzystuję, mechanicznie pisząc wyuczone rzeczy na biologii, oraz próbując się połapać w furze repetytoriów, ściąg i zeszytów na sprawdzianie z chemii (pisanie go na lekcji historii zdecydowanie sprzyja klasowej współpracy i wspomaganiu się ściąganiem). Dużo rzeczy do zrobienia, mało czasu. Jednak nie spieszę się, wszystko samo się załatwi, a los, może po okrężnych i wyboistych torach poniesie mnie do celu. Zaraz... o czym to ja piszę? :P Czuję się niedbale zostawiając tego posta w takim stanie, ale może przez ten dzień co nieco poukłada mi się w głowie i jutro rano, przed podróżą pociągiem rzucę jakieś kilka konkretniejszych słów.
Miłego dnia :)
Pora zacząć na nowo, po raz enty. Próbując za każdym razem nowych metod, z góry zakładam niepowodzenie i tej. Jednak jestem dobrej myśli, wmawiając sobie, że wczorajszy wybryk był tym ostatnim... Najważniejsze jest to, że wiem, co robić i do kogo się odezwać. Bardziej problematyczna wydaje się jednak sytuacja przyjaciół wzmaga niepokój i uświadamia bezradność...