Za ten post zabierałam się od...ponad roku? Aż mi trochę wstyd, patrząc na to, że studiuję już 5 rok ;)
Raz na jakiś czas otrzymuję od Was pytanie, jak odżywiać się zdrowo na studiach, w szkole, czy ogólnie gdy mieszkamy poza domem rodzinnym. Staram się jak najczęściej wrzucać przepisy, z których korzystam i jak pewnie widzicie, są typowo studenckie - raczej mało wykwintne, ale za to szybkie, pożywne i smaczne. W tym poście chciałabym dodatkowo podać Wam kilka rad i nawyków, których nauczyłam się mieszkając sama na studiach. Może nie są to odkrycia roku, może spotkaliście się z nimi na innych portalach i być może są to dla Was sprawy oczywiste - ale jeśli mają one pomóc chociaż jednej osobie, mój cel zostanie osiągnięty.. :)
1. Skąd biorę swoje jedzenie- większość zakupów robię w większych sieciówkach. Jeśli ktoś śledzi mnie bardziej na bieżąco, zapewne wie, że podstawą jest u mnie Biedronka, bo znajduje się najbliżej. Porównując prywatne sklepy spożywcze, podstawowe produkty (typu kasze, makarony, nabiał, mrożonki, itp.) w Biedronce, Tesco czy Lidlu są nawet 2-3 razy tańsze, przynajmniej w moim mieście. Często można trafić też na promocje czy oferty typu 'kuchnie świata' i za niższą cenę można spróbować czegoś innego.
- warzywa i owoce - w Biedronce kupuję zwykle banany (chociaż nie do końca polecam - bardzo szybko brązowieją), jabłka (polecam polskie, w opakowaniu 2kg - są pyszne, bardzo łatwo je dokładnie umyć, są twarde i soczyste), cytrusy, czasami winogrona, jeśli są po promocji. Z warzyw - rukolę, kiełki, bataty i wszelkie warzywa mrożone (polecam brokuły, kalafior i mix warzyw z plastrami ziemniaków!). Pozostałe świeże produkty staram się kupować na miejscowych straganach - są świeże i sezonowe, a często naprawdę niedrogie, patrząc na to, że mieszkam sama i kupuję kilka sztuk.
- czy jestem słoikiem? O tak :) No, może nie do końca - jedzenie przywożę w torebkach foliowych lub pudełkach. Jak może już wiecie, każdego roku we wrześniu robię sobie zapas obiadów, które następnie mrożę i mam na czarną godzinę. W tym roku w zamrażarce czekają na mnie leczo i spaghetti, a np. dwa lata temu przygotowałam kurczaka z warzywami. Jeśli mam okazję - robię kilka słoików masła orzechowego czy konfitury - mogą stać w lodówce przez kilka miesięcy. Od mamy i babci podbieram czasami grzyby lub warzywa w słoiku - jeśli trzeba, zastępują mi np. surówkę do obiadu.
2. Co robię
Od ponad dwóch lat rzadko chodzę na stołówki, większość posiłków przygotowuję sobie w domu. Chociaż nie powiem - czasami wolałabym zjeść tam coś ciepłego i mieć więcej czasu na odpoczynek czy naukę. Ale że finanse za bardzo nie pozwalają, korzystam z dobrodziejstw kuchenki. :)
- śniadania/kolacje- kanapka, owsianka lub jogurt z płatkami i owocami. Jeśli ktoś Ci powie, że nie ma czasu na gotowanie owsianek czy kasz z rana - kłamie! Bo ja też to sobie wmawiałam :) W czasie kiedy zaczynam ogarniać się na zajęcia, podgrzewa mi się mleko - zajmuje to max. 10 minut. Wrzucam płatki czy kaszę, zmniejszam ogień i mogę dalej robić inne rzeczy. Wersja dla leniwców takich jak ja - jeśli nie chcesz czekać, aż płatki owsiane zmiękną, zalej je przed snem gorącą wodą. Z rana będą miękkie, a zrobienie owsianki zajmie Ci dosłownie z 7 minut. Albo zrób po prostu nocną owsiankę na jogurcie, z rana dodasz tylko owoce czy inne dodatki.
- drugie śniadania, przekąski - pakuję w pudełko i zabieram na uczelnię. Zwykle to jakaś kanapka i owoc, czasami babeczka czy tortilla, jeśli mam natchnienie.
- obiady - gotuję w domu, dlatego jak widać po przepisach, są proste jak konstrukcja cepa :) Druga sprawa - jednorazowo robię od razu porcję na dwa dni i dlatego nie stoję dzień w dzień przy garach. Jakie przepisy są według mnie najlepsze? Kurczak z warzywami (nawet i mrożonymi), z kaszą jaglaną/gryczaną/ryżem/makaronem, makaron ze szpinakiem i fetą, spaghetti i zupy krem dosłownie ze wszystkiego - najtaniej z sezonowych warzyw. Te obiady są zwykle lekkie, pożywne i niedrogie w przygotowaniu.
- obiady na zajęcia/do szkoły/pracy - zdarza się, że nie mam jak zjeść w domu, a nie chcę wydawać na jedzenie na mieście. W takim wypadku porcję przygotowanego wcześniej obiadu pakuję do pudełka i zabieram ze sobą. Zdarza się, że czasami przed snem szybko gotuję porcję ryżu, podsmażam jakieś warzywka i dodaję gotowy (tak, gotowy, o 22 nie mam czasu na tworzenie swojego :) sos i tyle. Wolę to, niż zapychanie się kebabem czy batonikiem.
3. Inne porady
- naucz się jeść kasze, makarony i mrożone warzywa - w sieciówkach jest ich do wyboru, do koloru. Bardzo często są promocje typu 2 za 1 - KUP, proszę Cię :) Zapłacisz raz, a masz zapasów na kilka miesięcy, do tego większą różnorodność. To samo tyczy się płatków owsianych, kaszy mannej czy mąki.
- staraj się kupować zapas jedzenia na cały tydzień - przed wyjściem do sklepu zrób listę, zapisz, czego potrzebujesz. Wiem, że jednorazowe wydanie np. 50zł wydaje się bardzo bolesne, ale lepiej zrobić to raz i mieć spokój na kilka dni. Po pierwsze - robiąc zakupy na bieżąco czy co dwa dni, nieświadomie wydajemy o wiele więcej (a to dokupisz batonika, a to była jakaś kolejna promocja). Po drugie - mając pełną (zdrową czy prawie zdrową :) lodówkę nie ulegamy niezdrowym pokusom. Po trzecie - zwiększamy swoją kreatywność i możemy wyczarować małe cuda, szczególnie pod koniec tygodnia, gdy zostają resztki. I po czwarte - łatwiej jest rozplanować miesięczny budżet, wiesz ile mniej więcej schodzi co miesiąc na zakupy, a ile pieniędzy możesz przeznaczyć na inne sprawy.
- kupuj gotowe sosy lub passatę - niektórzy mnie za to zlinczują, ale halo! Mówimy tu o studentach :) Możesz do nich dodać dosłownie wszystko, a obiad i tak będzie smaczny.
- polub się z zamrażarką - kup mrożone warzywa. Jeśli jest jakaś promocja, kup pierś z kurczaka czy mięso mielone. W każdej chwili rozmrozisz, podsmażysz i masz gotowy obiad.
- resztki - jeśli już kolejny dzień jesz te nieszczęsne klopsiki czy kurczaka, spakuj do torebki i wrzuć do zamrażarki. Nawet nie wiesz, kiedy znowu będziesz miał na nie ochotę a tu voila! Wystarczy tylko podgrzać. :)
- nie wstydź się noszenia posiłków na uczelnię/do szkoły w pudełkach - tak naprawdę wiele ludzi zazdrości Wam takich smakołyków i faktu, że mieliście czas na ich przygotowanie. :) Zresztą to Wy decydujecie o swoich finansach i jeśli dzięki temu możecie przeznaczyć pieniądze na inne przyjemności, to tylko i wyłącznie Wasza sprawa.
Nie wiem, czy ktokolwiek będzie czytał te moje wypociny. I jak się domyślam, nadal nie wyczerpałam tematu. Nie będę podawać konkretnych cen produktów, bo w każdym mieście jest nieco inaczej i każdy z Was ma inne kwoty do wydania.
Tutaj pokazywałam Wam moje przykładowe zakupy, a
tu pomysły na śniadanie czy kolację.
Mam nadzieję, że komuś przydadzą się te drobne porady, jeśli macie swoje pomysły, piszcie w komentarzach - trzeba zebrać wszystko do jednego worka i stworzyć mały poradnik :)