Choruję na Hashimoto i związaną z nim niedoczynność tarczycy już od pięciu lat. Być może i dłużej, bo dopiero w wieku 18 lat zgłosiłam się z tym do endokrynologa. Moim jedynym większym objawem było okropne zmęczenie. Mogłam spać 10 godzin, a po pobudce nadal byłam nieprzytomna. Wszystko zwalałam na stres i matury, w końcu miałam spore plany i chciałam się porządnie przyłożyć. Ale matura minęła, przyszły wakacje, a wysypianie się i kawa nie pomagały. W końcu udałam się do kogo trzeba i wyszło to. I co? I nic!
Co jakiś czas czytam na portalach i blogach, że Hashimoto i niedoczynność to rzecz zła, niebezpieczna, że to one w bardzo dużym stopniu wpływają na tycie. Jest w tym
trochę prawdy, ale bez przesady. Absolutnie zgadzam się z diagnostyką i objawami, ale nie obraźcie się - fakt otyłości nie można od razu zwalać na chorobę. :) Bo obrzęk komórek, a przyrost tkanki tłuszczowej to dwie inne rzeczy. Owszem, metabolizm może być spowolniony, ale nie musi -
wszystko zależy od Was!
Przede wszystkim - dobry lekarz. Lekarz, który zleci Wam odpowiednie badania i da określoną dawkę leków. Czasem dobór trwa kilka miesięcy, u mnie to trwało pół roku i co jakiś czas się zmienia. Startowałam od 50 µg, później skoczyło do 100 µg, ale ostatecznie stanęło na 75. I oby jak najdłużej mieć taką dawkę. :)
Druga sprawa - spowolniony metabolizm można mieć nie tylko przez problemy z tarczycą. Wystarczy odpowiednie jedzenie i troszkę ruchu. Młoda osoba ma oczywiście więcej siły, ale codzienny szybki marsz, joga czy odrobinka cardio naprawdę mogą zdziałać cuda. :)
Wiem, że ta choroba to nie tylko problemy z wagą i wiąże się z innymi nieprzyjemnymi powikłaniami. Zdaję sobie w 1000% sprawę, co niesie ta przypadłość, ale chciałam skupić się na popularnym aspekcie, mianowicie tyciu. Po prostu za często czytam komentarze i posty, że ludzie nie mogą schudnąć, bo to na pewno przez Hashimoto. Nie - to przez nas samych.
Dobry lekarz, dobra rada i samozaparcie.
Czy ktoś z Was również ma Hashimoto? Czekam na Wasze komentarze i opinie. Przepraszam, jeśli napisałam ten post zbyt ostro, ale czasami aż mnie boli jak czytam niektóre artykuły. :)