Dziś na Stworkowo wpadła z wizytą Natalia! Ja jestem w małej niedyspozycji, więc Natalia zadba o Wasze czytelnicze potrzeby. Opowie Wam trochę o jej długiej przygodzie z tegorocznym sezonem chorobowym, a przede wszystkim o tym, jak sobie z nim poradziła, przechodząc od kuracji antybiotykowej, do bardziej naturalnych alternatyw.
P.S. Punkt dla Tego, kto wie jak wymówić pozycję nr 3! :D
W tym roku jesień zaszalała z ilością infekcji przewidzianych dla mnie – małego, zapracowanego nauczyciela. Praca w szkole i przedszkolu sprzyja chorobom jak nic innego. 40 godzin pracy z dziećmi i dorosłymi tygodniowo przeliczone na ilość potencjalnych zarazków – wnioski nasuwają się same. Niestety…
Ponieważ mój system odpornościowy jest bardzo osłabiony (choroby przewlekłe i leki na nie stosowane) to niestety dwie kuracje antybiotykowe nie zmieniły kompletnie nic w stanie mojego zdrowia. A na zwolnieniu w nowej pracy nie można być przez 2 miesiące. Bo trzeba będzie szukać nowej pracy. Kaszel, ból gardła, chrypa, katar – towarzyszyły mi przez bite 6 tygodni. Aż zdecydowałam, że albo medycyna naturalna/mieszana/kombinowana, albo szpital. Taka sytuacja.
Dlatego też prezentuję dzisiaj, przetestowane na sobie alternatywne sposoby na zdrowie. W razie wielkiego kryzysu, można stosować wszystkie na raz – nic się nie stanie!
1. Tran
Korzyści z przyjmowania tranu są niesamowite – kwasy omega-3 i omega-6 wspomagają proces produkcji hormonów przeciwzapalnych, dzięki którym układ odpornościowy może sprawnie funkcjonować. Witamina A bierze udział w uszczelnianiu i regeneracji błon śluzowych, dlatego też drobnoustroje mają utrudnione wnikanie do naszego organizmu. Ważne jest jednak, aby nie stosować tranu w trakcie antybiotykoterapii – możemy pomóc nie tylko naszemu organizmowi, ale także bakteriom, które u nas zagościły.
Poza wspomaganiem odporności, tran poprawia koncentrację i zdolności umysłowe! (Studencie – tran w dłoń!) Korzystnie wpływa na krążenie, wzrok, kości i wiele innych narządów. Chciałoby się powiedzieć – tran jest dobry na wszystko!
Ten dawno zapomniany środek leczniczy, ja polecam przywrócić do łask. Obecnie nie trzeba pić tradycyjnego tranu – są dostępne wersje smakowe, a także kapsułki z tranem. Ja zdecydowałam się na kapsułki i nie żałuję. Są może trochę droższe, ale za to bardzo wygodne w stosowaniu i, co najważniejsze dla mnie, nie trzeba walczyć ze sobą, aby przełknąć smak tranu.
2. Miód
Zwany płynnym złotem, dla mnie jest złotym środkiem na wzmocnienie. Szczególnie polecam miód rzepakowy, który zawiera najwięcej glukozy i aminokwasów. Miód jest regularnie stosowany przez sportowców i osoby narażone na wzmożony wysiłek fizyczny i wyczerpanie organizmu. Wzmacnia organizm, pomaga zwalczać bakterie i wirusy, a dzięki swoim dobroczynnym składnikom, sprawdza się też jako środek kosmetyczny. Zanim jednak zdecydujecie się na kurację miodem, musicie wiedzieć 2 rzeczy:
a) nie każdy miód, to miód który warto spożywać
b) właściwości miodu łatwo można „zabić”
Dlatego też moje rady brzmią następująco. Jeśli kupujecie miód, upewnijcie się, że jest to prawdziwy miód. Polskiego pochodzenia, z zapisem o kontroli weterynaryjnej. Niestety tzw. mieszanki miodów z i spoza Unii Europejskiej to jakiś kiepski żart, a nie miód. Najlepiej byłoby znaleźć okoliczną pasiekę, lub znajomego pszczelarza (ja takie szczęście mam i jeśli ktoś jest z Poznania, to podam namiary na dostawcę świetnego miodu) i z takiego sprawdzonego źródła ów miód kupować. Wychodzę z założenia, że płynny cukier o złotej barwie nie ma sensu. Jeśli miód, to porządny.
Miód można jeść surowy, ale zaleca się picie rozpuszczonego miodu w wodzie. Podstawowy przepis to 2 łyżeczki miodu na ¾ szklanki letniej wody. Najlepiej jeśli miód w takiej postaci odstałby 12 godzin i dopiero został wypity. Najważniejsze aby rozpuszczać go w letniej, albo ciepłej, ale nigdy gorącej wodzie! Wrzucenie miodu do gorącej herbaty zniszczy jego właściwości lecznicze.
Przepisy na miodowe kosmetyki znajdziecie TUTAJ 3. Chyawanprasha
Miało być alternatywnie to będzie – prezentuję ajurwedyjską pastę wzmacniającą, na bazie miodu i ziół. Konsystencja gęstego dżemu, smak kwaśno-słodki. A działanie niesamowite! Wspomaga system odpornościowy, łagodzi kaszel, reguluje trawienie, oczyszcza organizm z toksyn, zwiększa wchłanianie wapnia, poprawia krążenie i wzmacnia serce.
W składzie znajdziemy jedynie naturalne składniki – szafran, pieprz długi, żeń-szeń, miód, kardamon, trawę orzechową, drzewo sandałowe, kurkumę, miechunkę i wiele innych ziół i przypraw. Bogactwo nie z tej ziemi!
Nie jest to może najtańszy środek, nie jest może typowym przykładem środka wzmacniającego, ale patrząc na skład, uważam, że trudno znaleźć zamiennik dostarczający tyle witaminy C, przeciwutleniaczy i witamin.
4. Czosnek
Wiem, Ameryki nie odkryłam. Ale sama nigdy nie doczytałam, dlaczego powinniśmy jeść tego śmierdziocha! Dlatego dziś śpieszę z listą powodów, dla których czosnek jest mistrzem walki z infekcjami. Oto ona: związki flawonoidowe, aminokwasy, saponiny, cukry, związki śluzowe, witaminy (B1, B2, PP, C, prowitamina A), liczne sole mineralne (m.in. potasu, wapnia, magnezu), rzadkie mikroelementy (m.in. kobalt, chrom, nikiel), olejki eteryczne bogate w siarczki i allicynę.
Nie będę nic dodawać. Może poza tym, że jeśli pracujecie z ludźmi, tak jak ja, to polecam czosnek w kapsułkach, a w naturalnej postaci na weekend, jeśli Wasi domownicy to przetrzymają ;) Ach, no i błagam Was, kupcie polski, normalny, dobry czosnek… to chińskie coś, co czasem widujemy w marketach pod nazwą czosnek to żart jakiś.
5. Syrop z pędów sosny
Jeśli nigdy go nie stosowaliście to najwyższy czas! Działa wykrztuśnie i bakteriobójczo, udrażnia drogi oddechowe, wspomaga układ odpornościowy. Zawiera mnóstwo węglowodanów, soli mineralnych i witamin. A na dodatek jest słodki i powinien zadowolić podniebienia większości „klientów”. Oczywiście syrop jest do kupienia w sklepach, natomiast jeżeli macie gdzieś w swojej okolicy sosny, to namawiam do zrobienia takiego syropu w maju, ze świeżych pędów sosny. Bardziej naturalnego środka ze świecą by szukać!
Mnie owe zdrowotne sztuczki pomogły, a na dodatek nie nafaszerowałam się chemią. Nie twierdzę, że jestem specjalistą w dziedzinie walki z infekcjami, ale te środki mnie nie zabiły, a wzmocniły. Życzę Wam zdrowia i mam nadzieję, że coś ze specyfików wyżej wymienionych wpłynie na poprawę Waszej kondycji i samopoczucia.