Wykorzystując ciepłe dni, pojechaliśmy z mężem rowerami na łąki w okolice rzeki Bóbr. Specjalnie tam się wybraliśmy, bo jest już czas na zbieranie żywokostu. Zioło to zbieram corocznie. Dlaczego? Przede wszystkim robię z niego nalewki i maść. Używam ich do smarowania zwyrodnień stawów rąk, ale też do leczenia wrzodów żołądka :-) Żywokost ma jeszcze wiele innych zastosowań leczniczych. Polecam stronę http://rozanski.li/?p=769
W innych postach opiszę zastosowanie żywokostu w kuchni :-)
Dzisiaj pokażę jak zrobiłam maść z żywokostu.
Wykopałam 6 korzeni, pokroiłam je na małe kawałki i poddusiłam na małym ogniu z odrobiną wody, aż puściły sok. Dodałam smalcu gęsiego i tak "smażyłam" ok. 30 minut. Odstawiłam. Na drugi dzień znów podgrzewałam ok. 30 minut na malutkim ogniu. Jak lekko przestygło, wycisnęłam wszystko przez cienką lnianą ściereczkę. Zlałam smalec z już nasączonym żywokostem do słoiczka i gotowe. Maść trzymam w lodówce.