Lubię poznawać nowe smaki. Z tofu miałam już styczność nie raz, ale nigdy nie w takim wydaniu. Wegańska jajecznica - brzmi absurdalnie, prawda? Jajka to przecież produkt pochodzenia zwierzęcego. Jednak skoro są roślinne parówki, pasztety i sery, to czemu miało by nie być jaj? Z pomocą przyszło (tak, na własnych nogach) tofu. Wystarczy pokruszyć je na patelnię, przyprawić, podsmażyć i zjeść. Wśród składników obowiązkowych znajdują się płatki drożdżowe oraz czarna sól. W myśl powiedzenia "Jak się nie ma co się lubi, to się robi wszystko, żeby to mieć." powinnam już dawno z uśmiechem na ustach ściskać w dłoniach opakowania obu produktów. Jednakże pomysł, by zjeść tofucznicę na śniadanie pojawił się wczoraj gdzieś koło godziny 22:00, kiedy już byłam w piżamie i siedząc w kocykowym naleśniku, śliniłam się do ekranu. Narobiłam sobie smaka na kurkową tofucznicę, uch. Powiem Wam, ze tak ogółem to grzybów nie cierpię, ale jak sobie przypomnę makaron z sosem kurkowym, który jadłam kiedyś w Toruniu... Ekhem, w każdym bądź razie, nie mając ani płatków, ani soli, zabrałam się za to wegańskie śniadanko. Po pierwszy w moim posiadaniu znalazł się wczoraj świeży imbir, więc nie mogłam go nie wykorzystać. Jest tak cudowny, że chyba nigdy więcej nie użyję mielonego. Tofucznica tak mi zasmakowała, że zdecydowanie częściej będę jeść ją niż tradycyjną jajecznicę. Do imbiru jakoś tak pasował mi świeży ogórek, więc bez zastanowienia dodałam go do gotowego śniadania. Wypróbujcie to połączenie - pychota!
Składniki:
100g tofu naturalnego
1/2 łyżeczki kurkumy
1-2 plastry imbiru o grubości ok. 3mm (ilość zależy od preferowanego stopnia ostrości)
Olej roślinny do smażenia
Pieprz trójkolorowy i sól do smaku
1/2 średniego ogórka 2 małe gruntowe
Na patelni rozgrzać olej. Imbir obrać i pokroić w drobną kostkę, wrzucić na patelnię. Podsmażać go przez ok. 10 sekund co chwilę mieszając, a później wkruszyć tofu. Dodać kurkumę i resztę przypraw według uznania. Smażyć, aż tofu stanie się miękkie. Przełożyć tofucznicę na talerz, wymieszać z uprzednio obranym i pokrojonym ogórkiem. Jeszcze tylko ulubione pieczywo (u mnie znów ciemne słonecznikowe) i wege śniadanko gotowe. :)